Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 11:00   #8
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Nihillara i Elvolin

Para kochanków bezzwłocznie udała się do gabinetu Pajęczego Maga. Jeden z najpotężniejszych czarnoksiężników Menzoberranzan dawał schronienie dla Nihillary od wielu lat, uczył ją, pomimo powszechnie znanej pogardy uczonych wobec zaklinaczy. Było jasne że pewnego dnia przyjdzie tym dwojgu zapłacić srogą cenę za tą przysługę. Ten moment zdawał się być bardzo bliski…

Z twarzy maga, delikatnie mówiąc, ciężko było wyczytać jakiekolwiek emocje. Elvolin całe tygodnie poświęcił próbując jakoś połączyć jego nastroje i wypowiadane słowa z spazmatycznymi drganiami pajęczych odnóży wystających spod obfitego kaptura zawsze przysłaniającego jego zdeformowane potężną magią oblicze. Teraz, stojąc wraz z ukochaną tuz przed swoim mentorem, zdawało mu się że stoi przed zupełnie obcą istotą. Coś w modulowanym przez magiczny przedmiot głosie zdradzało jego zdenerwowanie. Jak poważna musiała być sytuacja w mieście, jeśli budziła obawy nawet w tak potężnej istocie?

-Evolinie, uczniu.-mag nigdy nie tytułował w ten sposób młodego Baenre. Plecy „ucznia” oblał zimny pot. –Nadeszły ciężkie czasy. Zmiany które czeka to miasto nie dosięgną wnętrza tej wieży, jednak nie pomieści ona więcej wyrzutków, niż ten jeden który ją wzniósł i utrzymuje każdego dnia pomimo naporów nieprzychylnych sił. Wielu naszych pobratymców parających się Sztuką nie rozumie prostego faktu, że do własnego rozwoju w pewnym momencie niezbędny jest uczeń. Powierzchniowi wyznawcy żałosnej Mystry wierzą że magia chce się rozwijać i trzeba ziarno jej zrozumienia zaszczepić w innym, by mogło dalej rozwijać się, nie trwając w pasożytniczej stagnacji w umyśle mistrza. Na takie rozumowanie nie pozwala nam niestety nasza natura, stąd też mimo doskonałego systemu kształcenia tak mało magów zdolnych jest rozwinąć się do poziomu arcymagii. Nasz lud szkoli sobie przyszłych wrogów a nie uczniów…

-Dla tego oddalam cię… Nim w nadchodzącej zawierusze nasza rasa zatraci się w swoim dziedzictwie jakim jest doprowadzona do rangi sztuki zdrada. Zabierzesz też ze sobą swoją ukochaną. –para nie mogła się powstrzymać i ze zdumieniem spojrzała ku sobie.- Nie myślcie, że targają mną jakieś uczucia godne co najwyżej ograniczonych wyznawców Elistraee! –Nihillara jak zwykle z trudem, wręcz ostentacyjnie, powstrzymała się przed odpowiedzeniem swojemu wieloletniemu „właścicielowi”.

-Tak jak mnie potrzebny był uczeń dla swojego własnego rozwoju, tak i wam potrzebna będzie wyprawa w nieznane, by móc pójść dalej na ścieżce własnego rozwoju. –Elvolin z rosnącą obawą zauważył czas przeszły w pierwszym wygłaszanym przez Pajęczego Maga.

-Za kilka godzin twoja matka rozpocznie morderczą grę. Potrzebowała do niej zdrajcy , oczywiście męskiego z wyższych sfer naszej społeczności. –Elvolin doskonale rozumiał kogo miał na myśli jego dotychczasowy mentor. –Wie też o przeszłości Nihlary. Macie najwyżej dwa, może trzy dni na opuszczenie Menzoberranzan. Wiem że planowaliście… odejście. Opłaciłem dla was pomoc najemników tego pajaca, twojego krewniaka Elvolinie. Nie obawiajcie się zdrady, wątpię by nawet dom Baenre był w stanie zapłacić więcej za jego lojalność. W najjaśniejszym momencie cyklu Narbondel macie stawić się w Pod Wyrwaną Piersią Fae. Tam, w Zaciszu nieopodal tylnego wyjścia dla obsługi spotkacie się z łącznikiem.
Nie będziecie jedynymi chcącymi tak uciec. Najemnicy mogą oczekiwać od was jakiegoś testu lub zadania, gdyż nie mogą otwarcie po prostu kogoś przemycić do Pomroku. Jak zwykle będziecie mogli podziwiać obłudę naszej rasy w pełnej jej krasie...

***

Po opuszczeniu jego apartamentów przez dwójkę kochanków, Pajęczy Mag osiadł na swoim tronie i popadł w zadumę. Jego szczękoczułki łapczywie oplotły ustnik fajki wodnej którą przyciągnął do swych ust za pomocą magii, nie trudząc się użyciem do tej czynności rąk. Nie fatygował się też oczywiście do rozpalenia pod nią chwilę wcześniej. Po chwili, rozluźniony już nieco, pogrążył się w rozmyślaniach.
Jego magiczny eksperyment wszedł w fazę ryzykownych testów. Niestety, tym razem jego laboratorium nie będzie odpowiednim miejscem do ich kontynuowania...

Jak to miło ze strony nowej, zapalczywej Pierwszej Opiekunki że nieświadomie pomogła w skierowaniu jego spraw na właściwe tory...
Ciekawe też, ile naprawdę wie ta zdradliwa Do'Urden o swojej dawnej krewniaczce...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 09-04-2009 o 11:18.
Ratkin jest offline