Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2009, 18:23   #8
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Gerhard
-Tak jest sir! Nie sir!
-Rozejść się.
Wszyscy Twoi podwładni rozeszli się także i Ty postanowiłeś długo nie czekać i pójść do świątyni.

Rand
Popatrzyłeś za odchodzącym Selvynem, Twój człowiek podszedł do grupki grającej w kości, powiedział coś i się dosiadł. W grupce byli przedstawiciele chyba większości grup. Żołnierz, dwóch robotników, jakiś mieszczanin, szlachciura w starym dublecie. No dobra Selvyn sobie poradzi, nie wątpiłeś, że za godzinę, dwie dowiesz się wielu ciekawych rzeczy.
Drzwi karczmy się otworzyły, stanął w nich ciemno włosy mężczyzna, na oko Twój rówieśnik.
Karczmarz właśnie podszedł do Ciebie z tacą i trzema piwami.
-Najmocniej przepraszam za zwłokę, na mój koszt w ramach przeprosin.
Faktycznie trochę długo mu zeszło to nalewanie piw.

Kaspar
Otworzyłeś drzwi karczmy i przekroczyłeś jej próg, od razu uderzył Ciebie hałas i zapach picia i jedzenia. Karczmarz chyba właśnie piekł jakieś mięso. Drzwi za Tobą się zamknęły, rozejrzałeś się. Grupka wyrostków siedziała przy jednym stole i grała między sobą w karty, druga grupka złożona z naprawdę malowniczych osób rznęła w kości, reszta siedziała w swoim gronie. Żołnierze z żołnierzami, robotnicy z robotnikami, kupcy z kupcami a szlachta z szlachtą. Twoją uwagę przykuł potężny barbarzyńca i jego towarzysz. Dzikus była naprawdę potężnym człowiekiem, a dwie szable dobitnie to podkreślały, jednak jego towarzysz też nie wyglądał na cynazyjską ciotę. Spod rozpiętego kaftana wystawał koszulka kolcza, oparty o stół rapier na Twoje wprawne ragadyjskie oko był wykonany w Nordii.
Spojrzałeś na dwa wolne stoliki, jeden tuż przy drzwiach drugi w prawym rogu sali. Karczmarz właśnie pochylał się nad dzieciakami grającymi w karty i rzucił dwóm po monecie, obaj wstali i szybko znikli na zapleczu karczmy. Gospodarz uwijał się jak w ukropie by nadążyć z piwem, właśnie podszedł do barbarzyńcy i jego towarzysza i postawił przed nimi trzy piwa. No właśnie na stoliku już wcześniej stały trzy kufle, dwa puste i jeden prawie pusty przy najemniku.

Gerhard
Nad miastem powoli zaczęła zalegać mgła, zadziwiająco szybko gęstniała. Udało jej się zasłonić nawet katedrę. W końcu jednak ją ujrzałeś.

Pchnąłeś z łatwością ogromne drzwi. Jedynym światłem w środku były ustawione w jednym miejscu świece i latarnia. Oświetlały one fragment ściany pokryty pismem Rodian, jakiś mnich w skupienie pisał coś właśnie, nawet Ciebie nie zauważył.
Ciemne witraże, nie oświetlone promieniami słońca były straszne, budziły jakiś irracjonalny lęk. Ogromna budowla była prawie cała pokryta cieniami, w tych cieniach zdawały się kryć pradawne potwory. Słabo oświetlone freski były upiorne, nikłe światło świeczek wykoślawiało postacie dumnych Rodian. Ławki z czarnego drewna były zrobione z prostotą, prostotą która wytrzymała tyle wieków.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline