Sierżant zmrużył lekko oczy, sondując wzrokiem swoją rozmówczynię.
- Powiedzmy, że na razie uwierzę w tę waszą dziwną historyjkę - stwierdził ostrożnie - Choć nadal sądzę, że nie jesteście do końca tymi, za których się podajecie... Nie będę jednak w tym momencie dociekał i psuł naszych przyjacielskich stosunków - uśmiechnął się nieszczerze.
- Więc? Co chcecie zobaczyć? Z góry jednak mówię, że najistotniejsze systemy są zbyt dokładnie nadzorowane, bym mógł was tam wprowadzić. Nie pozwolę też robić tu zamieszania... ono bywa marne dla interesów.
- Co do opłaty za "cuda", być może wcale jej nie będzie, o ile zdecydujecie się zakupić trochę dóbr oferowanych przez nas - wyciągnął w waszą stronę kartkę przedstawiającą jakiś mały pojazd:
- Łazik pościgowy - wyszczerzył zęby - Wszystkie placówki dostają ich przydział do ścigania ewentualnych zbiegów. U nas się kurzą, bo gdzie tu uciekać? Szkoda, by się marnowały, gdy za pieniądze z nich można by zdziałać tyle dobrego, nie? Do środka mieszczą się cztery osoby. Cena jak dla was 1500 od sztuki.
- Mamy też pociski karabinowe z rdzeniem ogłuszającym. Tutaj używamy ostrej amunicji, więc leżą i rdzewieją. Straszna strata... 10 feniksów od sztuki. No i granaty z gazem obezwładniającym... 50 od sztuki. Z każdą dostawą dostajemy nowe i pomału zaczynając nam się piętrzyć góry tego w magazynach. Zajmują one cenne miejsce na jedzenie dla biednych, wygłodzonych więźniów...