Gdy podjechał bliżej nikt nie wyszedł z chatki, choć Craigowi zdawało się, że w okienku dostrzegł jakiś ruch. Pustkowia pustkowiami, ale kultura warta była krzewienia, nawet w tym zapomnianym przez wszystkich świecie. Zeskoczył z konia i przywiązał go do belki, przy chatce. Nie chciał ryzykować, że napalony ogier porani delikatną klaczkę. Magnus popatrzył na niego mądrymi, czarnymi oczami jakby z wyrzutem, że mógł zostać posądzony o tak niecne zamiary. Mężczyzna poklepał go uspokajająco po szyi i szepnął cicho:
- Spokojnie stary druhu, na wszystko jest odpowiednia pora.
Podszedł do drewnianych drzwi chaty, ponownie dziwiąc się stanowi drewna i zapukał krótko ale zdecydowanie. Usłyszał jakieś szmery, a po chwili drzwi otworzyły się... same? Widok, który roztoczył się przed jego oczami zupełnie odsunął myśli od tego pytania: Za nakrytym obrusem i obficie zastawionym stołem, siedziała jedna z piękniejszych kobiet jakie kiedykolwiek widział. Zwiewna, jakby eteryczna, delikatna i... Craig zatonął w jej szarych oczach i w tym zrozumiał w pełni uczucia Magnusa na widok białej klaczy. W ustach mu zaschło. Przełknął ślinę. By zyskać na czasie zdjął kapelusz i złożył głęboki ukłon:
- Witaj pani na moich ziemiach...- W tym momencie podniósł głowę i jego wzrok padł na przedmiot leżący na stole i dokładnie taki sam, jak ten, który miał w swojej sakwie... Chyba? – Co do diabła?! - Podszedł do stołu zupełnie ignorując szczerzącego się z boku żywiołaka i podnosząc Arlah Day-Khar potrząsnął nim przed nosem dziewczyny – Jak to się dostało w twoje ręce? Jeśli to żart, to całkowicie nie na miejscu!
Zaskoczona całym obrotem sprawy prawie otworzyła usta ze zdziwienia. Jego ziemiach?! JEGO?! Z wrażenia nawet nie kazała żywiołakowi porachować mu kości! Ale gdy chwycił papiery, dała mu mocno po łapach. -To moje! Nabyłam te ziemie już rok temu, w Watedeep!
Savras sapnął ze złości. Jak oparzony wyskoczył na zewnątrz dopadł sakwy. Jak się obawiał wszystko było na miejscu. Ta gnida Razmus! Gdyby miał go teraz obok pokazałby co myśli o takich złotych interesach. Wyszarpnął artefakt i dokumenty z juków i wrócił do chatki. Rzucił obie rzeczy na stół i powiedział ze złością: - Ciekawe ilu jeszcze właścicieli posiada ta opuszczona twierdza! |