Widząc przyjacielskie nastawienie krasnoluda wojownik uśmiechnął się lekko po czym odpowiedział.
- Thersos, Thersos Quamar. Najemnik z Cimbar. - to powiedziawszy oparł włócznie i oszczep o stół, sam zajmując wskazane prze Durkona miejsce.
Przez chwilkę obserwował rozmówce, a obserwacje wywoływały w nim mieszane uczucia. Gdzie jego topór i kolczuga? A te zapiski? Czyżby jakiś krasnoludzki myśliciel? Ciekawy jegomość to zdecydowanie mało powiedziane.
- Dla mnie te same specjały co dla brodatego sąsiada. - złożył zamówienie wykorzystując, iż kelnerka lekko zaciekawiona ich konwersacją ciągle stała obok stolika.
Po chwili ciszy, Thersos postanowił dowiedzieć się z kim ma przyjemność.
- Jegomość jest krasnoludem, a w obyciu krasnoluda nie przypomina. - spojrzał na podłogę obok nóg Durkona. - Zamiast topora i zbroi taszczysz kusze i wypchany zapewne książkami plecak. Na twoim stole zamiast porozbijanych kufli po piwie fruwają kartki zapisanego papieru, a zamawiasz dobre wino? - w tym momencie elf wyraźnie rozbawiony spojrzał po karczmie przyglądając się innym biesiadnikom, ciągnął jednak mowę do krasnoluda. - W stronach, z których pochodzę, krasnolud nie parający się wojaczką zostałby uznany za dziwadło.
W tym momencie przerwał obserwując twarz rozmówcy, chciał mieć pewność, że nie wywołał przesadnego gniewu. Widzać jednak, iż krasnolud zachowuje spokój dodał.
- Uwierz mi wiem co mówię... Chociaż Chessenta gardzi elfami, Cimbar, miasto gdzie dorastałem szanuje sztukę i magię. Właśnie tam, mimo tego ciągle brany byłem za magiczne śmieszne stworzenie. Jednakże przemawiam do jegomościa ciągle nie znając jego imienia... Czy tego w twoich stronach nie zwykło się podawać? - uśmiechnął się znowu, tym razem bardziej do kelnerki, która zmierzała do stolika z dwoma butelkami wina i kielichami.
__________________ "Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk |