Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2009, 21:44   #8
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Fajerwerki? Nie było już fajerwerków. Czasami był seks. Czasami miłość. Ale ostatnio - bardziej seks. A później kłótnie. O byle co. Po chwilach bliskości oddalali się od siebie i to bardzo.
A gdzie ta magia? Gdzie ta cała magia?
Kobieta stała pod prysznicem. Gorąca woda spływała po jej ciele, dając odprężenie. Maria płakała. Wielkie jak perły łzy spływały po jej mokrych policzkach, dalej po smukłej szyi i mieszając się z wodą spływały po jej ciele.

Werner przyszedł do niej późnym popołudniem. Przyniósł bukiet pięknych czerwonych róż. Dobre słodkie wino Eiswein. Wprawdzie nie powiedział przepraszam, ale te kwiaty… Wieczór zapowiadał się miło. Po lekkiej kolacji wylądowali w łóżku. Jakie to banalne. Seks na przeprosiny. Tak po prostu.
Gdy legli obok się w pachnącej pościeli, Werner czule ucałował Marię.
- Wiesz... – objął ją delikatnie i przyciągnął bliżej do siebie, chociaż zdawałoby się, iż nie było między nimi już miejsca. – Mam propozycję pracy. Dobrze płatna. Tu w Wiedniu tyle nie dostanę. Moglibyśmy wziąć kredyt na dom. Wiem, że marzysz o własnym domu. Byłoby nam lepiej.
Maria wtuliła się w kochanka i słuchała od niechcenia tego, co mówił.
- To dobrze płatna posada w Innsbrucku.
Kobieta gwałtownie odsunęła się od niego.
- W Innsbrucku? To, to… - wypuściła ze świstem powietrze z płuc.
- To w Tyrolu – dokończył za nią.
- No właśnie. W Tyrolu. Ja tu mam już pracę. Satysfakcjonującą.
- W tej fundacji? Daj spokój. To jakaś podejrzana instytucja. Sprawdzałem ją w rząd…
- Szpiegujesz mnie?
- Nie. Po prostu martwię się...
No i się zaczęło. Wielka, karczemna kłótnia. Bo ty zawsze… Bo ty nigdy…
Zdenerwowany Werner zabrał swoje rzeczy i wyszedł bez słowa, trzaskając drzwiami.
Maria płakała. Ze łzami w oczach poszła pod prysznic. I stała tam długo, pozwalając, by ciepła woda obmyła ją i ze smutku.
Już wielokrotnie podejmowali ten temat. Werner przekonywał ją, że jej nowe miejsce pracy, nowi znajomi są jacyś podejrzani. Sprawdzał ich w rządowych źródłach. I o to zawsze była kłótnia. Ona wypominała mu, że ją szpieguje. A on jej, że za dużo czasu spędza ze swoimi nowymi znajomymi z fundacji. Podejrzanymi znajomymi. Młodymi, podejrzanymi znajomymi płci męskiej. Że wyjeżdża z nimi. A właściwie znika na całe dnie, czasami i dłużej, nie dając znaku życia. Ale chyba największe pretensje miał do niej o to, że naraża swoje życie. Po jednym z takich wypadów odnalazł ją w szpitalu, mocno pokiereszowaną. Nie przejmował się widownią, kiedy robił jej awanturę. Nie przejmował się widownią, gdy złamał nos Jurgenowi, jej koledze z fundacji. Poturbował wtedy też Ralfa, jej mentora i mistrza. Po tym zdarzeniu nie odzywali się do siebie długo, bardzo długo. Za długo. A gdy już się spotkali, nikt nie powiedział przepraszam. Nikt nie poruszył drażliwych kwestii. Był wtedy tylko seks i oni. Było jak na początku. Dobrze. Pięknie. Przyjemnie. Tak było przez jakieś dwa tygodnie. Dopóki w mieszkaniu Marii nie pojawił się Ralf. I wybuchła kolejna awantura. Sąsiedzi mieli ubaw. Ona nie. Znowu było trzaskanie drzwiami. Znowu była ta samotność i pustka.

I tak w kółko.

Po chwilach bliskości rozpętywało się piekło.

„Samotność to taka straszna trwoga,

Ogarnia mnie, przenika mnie.” (*)

Maria zakręciła wodę. Wytarła się w miękki ręcznik. Mokrą ręką przetarła zaparowane lustro.



On tam był. Nie chciała się z nim teraz widzieć. Ale on tam był. Był przy niej zawsze i wszędzie. Miała go dość. Wykrzyczała mu to prosto w twarz.

Wykrzyczała to do swojego odbicia.




„Samotność to taka straszna trwoga,

Ogarnia mnie, przenika mnie.” (*)




(*) List do M, Dżem
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline