Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2009, 14:56   #5
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Po tygodniu leżenia w szpitalnych salach zostaliście wypisani ze szpitala. Ruszyliście w majowy ciepły dzień przed siebie w kierunku swych domów. W końcu wieczorem dotarliście. Musieliście zrobić porządek w domach, jakoś się ogarnąć, kupić coś do jedzenia. Wszyscy byliście zmęczeni leżeniem tam w szpitalu. Sny słabły z każdą nocą. Pooli zastępowały je sny i marzenia senne przeciętnego człowieka, który nie miał tak dramatycznych przeżyć jak wasze. Wszystko powoli wracało do normy...

Normalność jednak nie była tym, co mogło by wam się przytrafić na dłużej. Aidan właśnie porządkował papiery. Porządek w zakładzie musiał być. Siedziałeś przy swoim biurku przeglądając księgę rachunkową, na swoim ulubionym krześle, a zegar pod ścianą wybijał właśnie godzinę dwudziestą. Byłeś zmęczony dniem i obowiązkami. Powoli zbliżał się wieczór, a słońce powoli sunęło w kierunku horyzontu. Gdy oderwałeś wzrok od księgi popatrzyłeś się przez okno, które padało akurat na cmentarz, zauważyłeś, ze koło jednego ze starych grobów, które kiedyś za młodu kopałeś, zebrało się kilka osób. Byli ubrani w garnitury i przypominali śledczych albo jakiś bankierów. Wszyscy mieli meloniki na głowie co wskazywało na jakąś angielską arystokrację, a przynajmniej dżentelmenów starej daty. Wszystko było by w porządku, gdyby nie fakt, że jeden z nich posiadał bardzo grubą i jak się wydawało bardzo ciężką księgę. Obserwowałeś chwilę tę scenę i widziałeś, jak jedna z tych osób pomaga otworzyć ją temu człowiekowi, który ją trzymał. Nagle wszyscy tam zgromadzenia zaczęli się modlić, powtarzać słowa po tym jednym człowiekiem, który trzymał otwartą księgę. Miałeś złe przeczucia co do nich i wtedy właśnie poczułeś zimny wręcz lodowaty powiew który zdawał się mieć za nic wszelakie ściany, drzwi czy zamknięte okna. Uczucie chłodu tak samo jak szybko przyszło tak i szybko odeszło. Zaraz po tym ludzie ci, odeszli rozchodząc się i sprawiając wrażenie, że nic się nie stało, że nie znają się...

Gdy zegar wybił godzinę dwudziestą trzydzieści Aleksander właśnie skończył jeść kolację. Siedział w kuchni, tak jak kiedyś ze swoją rodziną. Słuchał nowoczesnego wynalazku - radia. Leciała jakaś audycja na która za bardzo nie zwracał uwagi gdy nagle usłyszał stukanie jakby ze środka radia i mały brzdęk. Radio zgasło. Nie szumiało, nie leciał żaden dźwięk, gdy nagle zaświeciło się ponownie i rozbrzmiała się jakaś muzyka grana przez jakiegoś skrzypka, ale za to jak pięknie grana! Nigdy nie słyszałeś takiego mistrzostwa wykonania, zatapiałeś się wręcz w jej hipnotyzującej linii melodycznej... Wtedy, gdy już miałeś zapłakać ze wzruszenia radio ucichło na amen.

O godzinie dwudziestej czterdzieści pięć Ksiądz Daniel został wezwany do ostatniej posługi. Był w jednym z domów, w których żadna osoba, poważana osoba jak ksiądz raczej by się nie znajdowała. Dokonywał ostatniego namaszczenia przy kurtyzanie. Kurtyzana ledwo rozumiała co się dzieje w okół niej jednak jakoś starała się zachować resztki przytomności. Gdy Daniel zakończył modlitwę słowami Amen iskierki w jej oczach zgasły i leżała martwa. Kurtyzana była młodą kobietą, która zapewne nie chciała swego życia takim jakie było. Jednak cóż ona mogła zrobić? Biedna, choć ładna dziewczyna z rodziny biednej, nie mogącej sobie pozwolić na leczenia musiała tak skończyć.

John miał zadanie odwieźć ciało dziewczyny do kostnicy miejskiej, gdzie miała być pochowana na koszt państwa. Cóż mógł zrobić? Śledztwo względem tej spelunki która spłonęła trwało i póki co, nie postawiono nikomu żadnych zarzutów. Mógł dalej pracować jednak wykonując proste zadania takie jak na przykład jazda samochodem do kostnicy i z powrotem. Podróż minęła szybko i gdy podjechał pod jakiś zakład pogrzebowy zobaczył Aidana szykującego się do wieczornego obchodu cmentarza. John rozpoznał dziewczynę, leżała z nimi w jednej sali. Jednak z racji jej zawodu zapewne cierpiała na poważniejsze choroby i pożar oraz zatrucie dymem tylko stały się gwoździem do trumny biednej dziewczyny. John podszedł do Aidana, tłumacząc mu cel wizyty podczas gdy dziewczynę przeniesiono do "przymarni" Celem zapakowania jej do najtańszej, pasującej trumny...
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline