Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2009, 20:23   #21
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Liczył na ocalenie, pomoc, może chociaż walkę o przeżycie. A tymczasem... Kim byli ci ludzie? Jacyś funkcjonariusze, jakiś wojskowy, wszystko to jedno ścierwo, które nagle postanowiło omówić różnice w swych światopoglądach. I co z tego, że na ich "twierdzę" właśnie szykuje natarcie horda białych, to przecież odpowiednia chwila, żeby do siebie postrzelać, pokłócić się, pogadać o jakimś psychopacie. Pewnie, w końcu wszyscy zginą, więc czemu by nie postrzelać do siebie nawzajem? Albo lepiej - granat! To najlepsze - połowę zabije, resztę ogłuszy, co pozwoli Białym dorwać się do nich z łatwością, niczym do Big Maca leżącego na tacy w jednym z MacDonaldsów...

- Pierdolę to... - westchnął cicho Kaspar, kucając za przewróconym zapewne podczas wcześniejszej szamotaniny regałem.

Mógł próbować przemówić im do rozsądku - ale po co? Od razu zaczęliby krzyczeć o swoich kompetencjach, że mogą więcej i wiedzą lepiej. Gówno tam wiedzą! Banda szczyli, niech zdychną... W tej chwili Schmelling sam najchętniej by ich wszystkich powybijał, może pokaleczył, żeby horda żywych trupów pożywiła się na nich, jemu dając uciec. Ale to kosztowałoby go sporo cennego czasu, a przy tym ryzykowałby, że też oberwie. A musiał przeżyć.

"I to oni mają nas bronić?", pomyślał, ostatni raz zerkając na zaaferowanych dyskusją "mundurowych".

Dziękował Bogu za to, że czasem lubił sobie popołudniem coś poczytać, ale kupowanie własnych książek - szczególnie literatury pięknej - uważał za marnotrawstwo pieniędzy. Bo o ile jakiś album, poradnik czy encyklopedię to owszem, bo się przyda, tak powieść...? Żeby raz przeczytać, a potem wycierać z kurzu na półce? Był więc regularnym bywalcem biblioteki. Na tyle dobrze znał to miejsce, że pamiętał o pewnej klapie w podłodze, na co dzień wystającej spod jednego z regałów. Nigdy nie wiedział do końca, co pod nią jest, ale teraz była to jedyna nadzieja Niemca...

Po chwili stał już nad nią, pozostawiając w tyle kłócących się "towarzyszy". Przykucnął i powolnym ruchem pociągnął za uchwyt, ciekawym wzrokiem sprawdzając, czy znajdzie tam jakąś nadzieję.

Włączył latarkę.

Oby było stąd jakieś wyjście...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline