Wszystko co zostało zamieszczone poniżej , jest moimi subiektywnymi odczuciami. Nie musicie sie zgadzać :P (choć i tak wiem ze mam racje
)
Ah, dzisiaj wyszedł pięty już odcinek FMA brotherhood i muszę przyznać że jestem mile zaskoczona. Jak na razie anime prześlicznie trzyma się mangi <3 Samo to jest plusem gdyż oryginał ma o niebo lepszą fabułce niż poprzednia wersja anime.
Wcześniej szlag mnie trafiał na to co się tam działo np. w momencie kiedy Envy (którego mangową odsłonę uwielbiam) okazał się bratem Eda, musiałam szczękę zbierać z podłogi ( O pomyśle z przechodzeniem do naszego świata nie będę się rozpisywać bo dostałam ataku histerycznego śmiechu pt: "oni sobie żartują, prawda? PRAWDA!?") Tak czy siak, był koszmar dla kogoś kto tak jak ja liczył na mangowa fabułę. Nie powiem serię oglądałam z masochistyczną wytrwałością żeby zobaczyć "co oni do cholery jeszcze wymyślą". Po "Fullmetal Alchemist the Movie: Conqueror of Shamballa" chciało mi się wymiotować. Powód: (pomijam to latanie pomiędzy światami i inne takie bo po serii byłam na to przygotowana, dzięki podejściu "to tak naprawdę nie jest moje cudowne FMA i nie należy tego w ten sposób traktować") Pani "schwartz character" oraz dziunia czytająca w snach (jak jej tam Noa?) Myślałam że się załamię. Kobiety naprawdę nie są aż takie głupie =.=. Dajcie spokój.
Wracając do nowej serii:
1. kreseczka się zmieniła. Czasami na plus czasami na minus. Na pewno jest bardziej Arakawowa <3 Zachowano ekspresję mangową a ta powala na kolana, niestety nie zawsze jest tak dopracowana jak w pierwszej odsłonie. Bardzo natomiast podoba mi się zabieg (nie wiem czy ktokolwiek zwrócił uwagę) iż włosy Edzia nie mają czarnego lineartu :3 Dzięki temu nasz blondynek wygląda uroczo i tak .. niewinnie (poniekąd) <3
Btw. Roy is
HOT
2. Humor również został zachowany oryginalny, co bardzo się ceni, w końcu czytając mangę płaczemy ze śmiechu. Tak odnośnie piątego odcinka (który nawiasem mówiąc właśnie skończyłam oglądać) scena kiedy Riza podcina Royowi nogi i każe mu się odsunąć twierdząc : "you're useless when it rains" jest bezcenna
3. Seiyu - niektórzy sie zmienili, niektórzy pozostali. I tak mamy Edzia z tym samym głosem co poprzednio (Hura! bo cudny głosik ma <3), oraz Roya który niestety swoje seiyu zmienił. I to jest wielki minus bo poprzedni jego głos to było coś co z całą stanowczością można było opisać jako "pure sex" a teraz mamy tylko w miarę porządny męski głos (jest do tego jakiś synonim
?) :<
4. OPENING jest GENIALY *3* Uzależniłam sie od piosenki Yui - "Again" Cudownie połączony z animacją, trochę lepszą niż w samych odcinkach (chociaż tak nie narzekam
). Ending jest przecudny jeśli chodzi o sam zamysł, zwłaszcza końcówka kiedy widzimy ze wszystko to zostało narysowane przez uroczych braci <3
5. A tak, zapomiałam, animacja. Ani nie zachwyca ani nie odstrasza. To chyba największy minus nowej serii (poza głosem Roya z którym nie mogę się pogodzić) jeśli ma się w pamięci pierwsze wydanie. Ogólnie nie jest źle, bo przewyższa całą masę innych anime ALE mogło być lepiej
Ogólnie każdy fan FMA i ludzie którzy nie obejrzeli pierwszej serii (choćby np. dlatego że im sie znudziła w połowie) powinien wersję "brotherhood" obejrzeć
P.S. Roy is HOT
P.P.S. Zmoknięty Ed (odc. 5) jest przesłodki <3