Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2009, 14:02   #155
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Zaraz po wyprowadzeniu z klubu, Mirek zwinnie wyrwał się z uścisku dłoni Pawła. To, co powiedział, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Mężczyzna wytrzeszczał oczy, w miarę, jak chłopak wyjawiał niegrzeczne szczegóły swojego życia.

Mirek pił?! Mirek oglądał jakieś… jakieś… jakieś filmy z roznegliżowanymi panienkami?! Rodeckiemu aż szczęka opadła ze zdziwienia, i pozostała w tym ułożeniu przez całą przemowę Mirka. Minęła spora chwila od wejścia chłopaka do klubu, gdy w końcu Paweł jako tako wrócił do normy.

Jaskinia? Mieszkam w jaskini?

Eteryta nie uważał, ze mieszka w jaskini. Jego dom był nawet ładny, może nie zadbany ani wielki, ale ładny z pewnością. Panował w nim lekki chaos, jednak posiadał w nim takie wytwory współczesnego świata jak pralka, prysznic, telewizor, komputer. Ba, miał nawet swoje wynalazki, z modyfikatorem ciśnieniowym na czele. Nie był jaskiniowcem! Czy to, że cenił moralność, którą wpoiła mu mama, sprawiało, że był gorszy od jakiś imprezowiczów, którzy tańczyli półnadzy, ocierając się o siebie lubieżnie?

~*~

Mirek wrócił do domu w okolicach dziewiątej wieczorem. Pijany jak jakiś lump, zataczający się i błagający o chłodną wodę. Nie wiedzieć czemu, Rodecki się na to przygotował. W głębi duszy wiedział, ze tak się skończy „Integracja”. Za jego czasów zabawa w chowanego i gra w eurobiznes były integracją, a nie robienie z siebie menela, o! Ale jeśli Mirek chciał tracić swoje człowieczeństwo tylko po to, by sobie poużywać, to proszę bardzo, Paweł nie miał zamiaru mu przeszkadzać.

Nieugięty, czytał książkę, zupełnie ignorując swojego podopiecznego. Nie zmieniało to jednak faktu, że w lodówce czekała butelka czystej, chłodnej, mineralnej wody.

Bo Paweł nie potrafił się gniewać na Mirka…

~*~

Eteryta przygotował się do wycieczki najlepiej, jak umiał. Wziął ze sobą zapas czystej bielizny, kanapki, pieniądze rozlokowane w kilku miejscach (której to sztuczki nauczyła go śp. mamusia), okulary, slipki, środki higieniczne, parę książek i archiwalnych numerów Paragidmy do poczytania, kiełbaski, masło czosnkowe własnej roboty (kolejna spuścizna po mamie) i chińczyka. Zastanawiał się nad kupnem jakiejś nowej gry planszowej, ale „Twister” wydał mu się zbyt niepoważny, a pewna imprezowa gra karciana, którą przedstawiła mu miła sprzedawczyni, polegała na zadawaniu sobie nieprzyzwoitych pytań i odpowiadaniu na nie. Po incydencie z kartami uznał, ze stary, dobry chińczyk będzie musiał im wystarczyć.

W autobusie siedział cicho, wpatrzony w okno. Nie miał ochoty na żadne rozmowy, dalej nieco zły na towarzystwo za wczorajszą imprezę. Jak było widać na przykładzie Darii, „dobra zabawa” raczej się nie opłacała. Biedactwo musiało zwrócić śniadanie, które opuściło jej ciało w formie różnokolorowych, nieapetycznych wymiocin. Mężczyzna odwrócił wzrok, nie chcąc na to patrzeć. Było mu żal kobiety, ale wiedział, że to wszytsko jest tylko i wyłącznie jej winą. Była dorosła i wiedziała, jak to się skończy. Sama była sobie winna.

Co nie zmienia faktu, ze gdyby miał przy sobie gumę do żucia, poczęstowałby ją.

~*~

Po przybyciu na miejsce też był cicho. Zazwyczaj był bardziej rozmowny, ku utrapieniu innych ludzi, ale dziś nie miał ochoty na nic. Sam nie wiedział, co jest tego przyczyną, ale nieszczególnie mu to przeszkadzało. Mozę miał świadomość, że ominęło go wczoraj coś odmiennego od tego, co znał z codziennego życia? Może nie chciał się solidaryzować, będąc przekonanym, ze towarzystwo gustuje w innych rozrywkach? A może po prostu tak bardzo przyzwyczaił się do swojego małego świata, że opuszczając go, czuł się zagubiony i oszołomiony? Nie wiedział, ale póki co dziwny stan nie był uciążliwy, wiec nie zamierzał z nim walczyć.

Zmęczony podróżą, zostawił bagaże w pokoju i uwalił się na łóżku, zamykając oczy i choć na chwilę odprężając się. Niestety, nie było dane mu wypocząć. Zaraz Daria-krzykaczka znów pokazała, że ma struny głosowe ze stali, wołając Szymona. Chyba cały hotel ja usłyszał. Zrezygnowany Paweł westchnął i wstał, chcąc zobaczyć, co tym razem oburzyło kobietę.

Wyszedł z pokoju akurat wtedy, gdy Mirek doszedł do łazienki. Na szczęście, był zbyt daleko, by usłyszeć pierwsze słowo chłopaka. Natomiast doskonale usłyszał propozycję udania się na dach.

- A może wszyscy udamy się nad jakiś strumień, rzeczkę, jezioro czy co tu mają? Moglibyśmy się wykąpać, poleżeć w trawie, odpocząć. Choć muszę przyznać, że nie mam dziś na nic ochoty- stwierdził bez większych emocji. Najchętniej nie jechałby na tą wycieczkę, gdyby nie to, że Mirek też jechał i potrzebował opiekuna. Znacznie wolał towarzystwo książek i swoich wynalazków.

- Ale na dach mogę pójść…
 
Kaworu jest offline