Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2009, 12:10   #2
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Scorpion otworzył oczy. Ciemność powoli zamieniała się w jasność, z której zaczęły wyłaniać się poszczególne kształty, wciąż jednak zniekształcone. Zamknął oczy i otworzył je ponownie, a świat ukazał mu się w całej swej brutalnej rzeczywistości. Najemnik początkowo nie wiedział gdzie jest i po co, ale nie miało to większego znaczenia w momencie, kiedy ktoś do niego wali, chyba ze wszystkiego co ma. Nie wstając podczołgał się pod ciężarówkę. Miał nadzieję, że nie wyleci za chwilę w powietrze. Dopiero wtedy rozejrzał się dookoła powoli kojarząc fakty.
Był w mieście, które ktoś sprytny, przed wojną, nazwał Denver i przybył tu by pokazać Molochowi siłę banditos. A przynajmniej tak sobie tłumaczył jego, niezbyt przemyślaną decyzję. Pamiętał też, że jechał do jakiejś bazy, czy fortu. Najwidoczniej tam nie dojechał. Wokół niego leżało mnóstwo ciał, w zdecydowanej większości już nieruchomych. Scorpion przyjrzał się tym leżącym najbliżej, czy nie mają jakiegoś przydatnego sprzętu, ale nie zrobił tego zbyt dokładnie, gdyż kanonada nie ustawała.
"Ciekawe czy ktoś wie, że niektórzy z nas jeszcze żyją?" pomyślał. Wychylił się ostrożnie by zerknąć co się dzieje, a po chwili szybko schował się z powrotem. Sięgnął po swojego Garanda, odbezpieczył go i oczekiwał na rozwój wydarzeń. Liczył, że ktoś z żywych wie o Molochu więcej niż on, co swoją drogą nie było jakimś wielkim osiągnięciem.
 
Col Frost jest offline