Nierówny warkot silnika ciężarówki wybijał rytm ich podróży. Nie ma się co dziwić, samochód był ledwie trzymiącym się kupy starym wrakiem, a paliwo które w niego wlano nawet nie stało w wiaderku z przedwojennym olejem napędowym. Kolebali się na wąskich ławeczkach ustawionych wzdłuż burt paki samochodowej. Jechali na Wojnę… na pieprzoną wojnę z Molochem, jak reszta byli częścią Armii Nowego Yorku.
Międzystanowa do Denver nie była w najlepszym stanie. Położoną na wysokim nasypie asfaltową nakładkę, zdobiły liczne wyrwy i dziury, które dawały o sobie co chwilę znać, kolejnymi seriami wstrząsów. Zmierzali ku miastu, w długim konwoju posiłków, który miał zasilić wątłą obronę ruin.
Spojrzał na
MJ, śliczna blondynka z Hegemonii z irokezem na głowie, siedziała tuż obok. Kiedyś poskładała go w jeden kawałek, kiedy podczas zasadzki na Północnym Froncie został ciężko ranny w nogę. Dzięki pierwszej pomocy dziewczyny, nie wykrwawił się tam na radioaktywnym piachu i zgliszczach.
Teraz Los połączył ich razem… zostali wysłani do Denver… a raczej do tego co z niego zostało.
*****
Tim usłyszał gwizd pocisku szybciej niż pozostali. Już kiedyś miał okazję go słyszeć, kiedy wysyłane przez zaczajonych w zasadzce Obrońców rakiety masakrowały jego oddział i kumpli. Nigdy tego nie zapomni. Zerwał się z ławki ale w tej właśnie chwili oślepił go blask i ogłuszył porażający huk. Ciężarówka eksplodowała, a siła wybuchu rzuciła ich i to zostało z pojazdu w dół nasypu.
W głowie mu szumiało, a bębenki w uszach pulsowały tępym bólem. Rozejrzał się wokół, wszędzie tylko ogień i smród przypalonego ciała… siłą woli powstrzymał odruch wymiotny. Zerwał się i pochylony podbiegł do
MJ, która jednak szybko odzyskała rezon:
-
Tim geniuszu, jakieś pomysły?
Żołnierz nie mógł uwierzyć, że nawet w takiej chwili w głosie kobiety dało się wykryć nutkę żartu.
- Pomysły? Mam jeden, spieprzajmy stąd jak najszybciej. Głowa nisko laska i chowamy się za osłonami. Musimy się przebić do miasta. Może uda nam się po drodze jakieś gnaty znaleźć, bo tutaj nic nie widzę.
Przeładował Eagla i powiedział do
MJ:
- Biegnij za mną, jakieś trzy, cztery metry z tyłu.
I ruszył ku następnej osłonie. Wokół świstały pociski…