O! Evangelion to była pierwsza seria anime, jaką oglądałem w życiu. Naprawdę niesamowite widowisko. Mangę dopiero zbieram.
Zauroczyło mnie przede wszystkim;
- mechy i walki z Aniołami - po prostu fascynujące.
- cały katalog postaci - z każdą można się utożsamić (w moim przypadku pani Ritsuko, niesamowita osoba i zarazem moja ulubiona postać w serii) i polubić, a także podejrzewam że nie ma nikogo, kto nie miałby swojego faworyta w klasycznej trójce bohaterów (Rei oczywiście... mmm...).
- Fabuła - prosta? Nie sądzę. Zawiła? Też nie. W każdym razie pozwala na oglądanie anime z ciekawością.
- Religijno-filozofijno-mistyczna paplanina - jeju, jak ja to lubię! Mnóstwo nazw wydartych z tradycji chrześcijańskiej i żydowskiej (oraz z mitów), które nie mają żadnego odzwierciedlenia w prawdzie. Po prostu to epickie i pełne patosu.
- End of Evangelion! - jeden z najlepszych filmów, jaki widział w swym krótkim życiu. Te efekty... walki... zakończenie... A może to, że Rei eksponuje swoją nagość przez 3/4 filmu? Hmm...
Za niedługo zabiorę się za Rebuild of Evangelion, bo w kościach czuję, że będzie świetny. |