Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2009, 23:48   #2
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Damien, jak każdy szanujący się Nosferatu wprost uwielbiał bale. Były zawsze doskonałą okazją do.. do czynów których Nosferatowie nigdy by się nie dopuścili. Nie ma dowodów, świadków, prawda? Ten był balem szczególnym, bardzo ważnym i wysoko ocenionym w rankingu „gdzie muszę być”, ponieważ był organizowany przez, nie tylko „Pięknych Ludzi”, ale wręcz przez samych Torreadorów. Pech chciał jednak że w tym pięknym mieście, to ten właśnie klan był u władzy. Po pierwsze ograniczało to zakres nieczystych – bardzo często dosłownie – zwyczajowych zagrań jakie można było stosować wobec przedstawicieli ulubionego przez każdego „brzydala” klanu. Po drugie wymuszało bardziej jasną i zdecydowaną relację z nimi. Bardzo ciężko było zachować zwyczajową neutralność, zbyt łatwo było się złapać w pułapkę Jyhadu i znaleźć albo w pozycji służalczej wobec Księcia, albo w jawnej wobec niego opozycji. Nosferatu, naturalnie nie lubili zarówno jasnych miejsc, jak i jasnych sytuacji…

Zdecydowanie, Damian wolał kiedy przy władzy byli Ventru. Ich, nie lubili wszyscy jednakowo. W zasadzie nie lubił ich też i Damian. Co by jednak nie sądzić, w domenie w której planował przebywać przez najbliższy czas był gotów do wyrzeczeń. Gdyby tylko ten "szlachciura" z San Diego wiedział, na czyich sznurkach tańczył...



Tego wieczoru, na Damiena czekało do odegrania kilka ról. Był jednak profesjonalistą. Tylko jedna z nich stanowiła dla niego wyzwanie, ale fakt ten tylko motywował go by dać z siebie wszystko. Fakt, że porażka mogła by grozić nawet śmiercią po prawdzie nie wiele wpływał na niego. W końcu umarł już dawno, a przedstawienie i tak toczyło się dalej…



Boy hotelowy jak gdyby nigdy nic wszedł do swojego maleńkiego miejsca pracy, jak gdyby obsługiwał kolejnych, zwykłych gości. Ba, zachowywał się jak gdyby wyrabiał pusty przebieg, gdyż bez skrępowania słuchał sobie muzyki z siermiężnego, sporych rozmiarów, kanciastego odtwarzacza plików mp3. Nie wyglądał na szczególnie zakłopotanego kiedy wreszcie wypalające mu potylicę spojrzenia zmusiły go do odwrócenia się. Spokojnie wyciągnął słuchawki z uszu i zaczął powolny proces zwijania kabelków tak by stworzyły eleganckie, równe sploty, które i tak magicznym sposobem po wyjęciu ponownie odtwarzacza z kieszeni przemienią się w zawiły twór który wprawiłby w zakłopotanie nawet samego Aleksandra Macedońskiego.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=gl2EOlhwnIM[/media]

Muzyka przypominała mu czasy kiedy przybył do miasta, z którego nie tak dawno przyszło mu pośpiesznie uciekać. Nosferatu nie mógł sobie pozwolić jednak na choćby chwilę ckliwych wspominek.

Wyłączył odtwarzacz dopiero na sam koniec mozolnego rytuału, tak że wszyscy gnieżdżący się na cokolwiek obszernej jak na windę przestrzeni zmuszeni byli znieść fragment słuchanego przez boya utworu. Chowając urządzenie, chłopak pociągnął nieznaczni nosem. Pech, a może była to akcja całkowicie zamierzona, chciał jednak by przy tym z jego ust wydobył się krótki dźwięk, podobny do świńskiego kwiknięcia.

Kilka sekund później winda wybiła sygnał osiągnięcia przez nią docelowego piętra. Zabawne, ale maleńka wietnamska świnka trzymana przez cudacznego nawet jak na standardy własnego klanu Torradora, zdała się jakby odpowiedzieć na nieuprzejme chrząknięcie…
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 18-05-2009 o 00:01.
Ratkin jest offline