Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2009, 17:15   #4
madman
 
madman's Avatar
 
Reputacja: 1 madman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemu
Jak to dobrze mieć motor gdy ulice są tak zatłoczone.




Ciemny Harley śmigał płynnie między samochodami. Jego kierowca nie żałował maszyny. Pozwalał aby sama wytyczała prędkość, pozwalał jej żyć. Sam nie obawiał się śmierci. Nie był ubrany w typową na ten środek lokomocji skórzaną kurtkę. Pomimo chłodu przy takim pędzie miał zwiewną białą koszulę i czarne jeansy. Z jakiegoś powodu zdecydował się na czarny kask skrywający twarz. Wykonał jeszcze kilka zwrotów. Skracając sobie drogę przebił się przez chodnik wzbudzając niepokój pieszych i z warkotem silnika i piskiem opon zaparkował motor pod hotelem Santa Maryja. Nie spiesznym krokiem ruszył w stronę wejścia, jednocześnie zdejmując kask. Jego urok momentalnie rozlał się po okolicy. Miał twarz anioła. Wszystkie kobiety mijające go oglądały się za siebie i szeptały coś między sobą, wachlując dłonią twarz. Te bardziej odważne uśmiechały się do niego.
Trzymajcie mnie bo zaraz się porzygam. – myślał. Bardzo nienawidził takich imprez. Czuł się jak diabeł przed kąpielą w święconej wodzie. Ale wiedział, że cel uświęca środki.

Gdy dotarł do wejścia stanął twarzą w twarz z grupką Wampirów. Żeńską część rozpoznał w ułamku sekundy i wysilił się na dworski niemalże pokłon w ich stronę. Wprawione oko mogło dostrzec, że nie przywykł do tego typu czynności pomimo płynności ruchów godnej podziwu.
Resztę grupy skwitował uśmiechem, równie pięknym i sztucznym jak biust Pameli.

Wtem podjechała biała limuzyna. Na widok kolesia w panterce Hektor przewrócił jedynie z politowaniem oczyma. Gdy dostrzegł jego kompana spiął się jak struna, zdawało się, że za moment rzuci się z gołymi rękoma na gościa. Jednak się opanował, chociaż szczęki i pięści miał zaciśnięte do bólu. Cały wręcz drgał z nienawiści tak wielkiej, że nawet nie starał się jej ukryć, wiedział, że byłoby to nadaremne.

Ruszył razem z resztą do windy.
No nie. Tylko nie to. Ja z nim w jednej windzie nie wyrobie. Koleś zejdzie z tego świata zanim dotrzemy na drugie piętro. Muszę się opanować. Tak jak uczyła mnie Luizjane: to tylko głupi teatrzyk, muszę odegrać rolę pajaca i mogę spadać do siebie i swoich planów. Prawdziwego życia.

Uspokoiwszy się nieco wszedł do windy. W ciasnym pomieszczeniu dało się dostrzec fakt, że był obwieszony wieloma kolorowymi kamykami, kojarzącymi się z typowo Cygańską biżuterią.





Oczy Hektora chyba zaszły nieco krwią. Bezlitośnie wpatrywały się w De La Mesas.
 
__________________
D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.

Ostatnio edytowane przez madman : 18-05-2009 o 18:03.
madman jest offline