Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2009, 19:51   #4
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Wychodząc z domu informacji, doszedł do wniosku, że jutro wraca pod postacią kogoś wiele bardziej groźnego niż człowiek. A choć postać szlachcica Ribiery najbardziej mu odpowiadała, to jednak w takim miejscu, będzie musiał wyglądać inaczej, może jako drow albo jeszcze ktoś inny uzyska więcej informacji. Koniecznie musi się dowiedzieć jaka rasa, ma tu największy posłuch. Nagle usłyszał za sobą kobiecy głos.
-Przepraszam pana. Wygląda pan, jakby mógł mi pomóc. -

Cholera, nawet nie zauważyłem jak do mnie podeszła, muszę się bardziej skupić.
Alvin, spojrzał na kobietę, przez chwilę rozmyślał nad tym czy jej nie zignorować, ale to należałoby w jego charakterze. Zamiast tego skłonił lekko głowę i odpowiedział.
- A czym mógłby tak pięknej Pani służyć, taki pierwszak jak ja? -

-Pierwszak czy nie, wychodzi pan niezadowolony z Hali Informacji. Oznacza to, że nie otrzymał pan informacji, na którą liczył. To oznacza, że szuka pan jakiejś odpowiedzi, czyli nie jest bezmyślnym trepem. Ach, mam przeklęty zwyczaj komplikowania rzeczy. Po prostu wydał mi się pan osobą inteligentną, a pomocy kogoś takiego właśnie potrzebuję- odparła kobieta, dość chaotycznie zresztą.

- A więc słynny kobiecy instynkt po raz kolejny nie zawiódł. Nie obiecam Pani pomocy, ale z pewnością, wysłucham, i być może pomogę. - odparł, rozejrzał się po ulicy - Ale to nie jest dobre miejsce na rozmowy, nie znam za dobrze okolicy, jeśli poprowadzi Pani do jakiejś dobrej karczmy, to tam z pewnością będzie czas na rozmowy. Nazywam się Recco Ribierra. - ukłonił się w stronę kobiety, - Ale proszę się do mnie zwracać Recco. -

Kobieta uśmiechnęła się wdzięcznie
- Nazywam się Anastazje deVire, a w tej Dzielnicy jest na szczęście dość spokojnych karczm o ile mi wiadomo. Jeśli pozwoli pan ze mną.-

Alvin wyciągnął rękę, tak jak pamiętał, że robił to jego ojciec, kiedy prowadził matkę na bal, lub na spacer.
- I słusznie odgadła Pani, że nie dowiedziałem się tego co chciałem. Mam wrażenie, że wie Pani o wielu rzeczach, które wydarzyły się wokół mnie, lub jest Pani niezwykłym obserwatorem. - Zagaił podczas drogi do karczmy.

-Nie wiem o panu niczego, poza pana imieniem. A mój ojciec nieboszczyk pewnie powiedziałby, że w ogóle nic nie wiem. I tutaj właśnie rodzi się mój problem. -

- Z całym szacunkiem dla Pani zmarłego ojca, ale z pewnością przesadziłby mówiąc takie rzeczy. Słucham więc na czym polega Pani problem. Postaram się pomóc najlepiej jak będę umiał. -

-Mój ojciec odszedł niedawno i wciąż noszę po nim żałobę. Pozostała jednak sprawa jego spadku, o tym jednak nie będę mówić na ulicy-
Anastazja jedynie przyspieszyła kroku by jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym lokalu.

>> Jeśli szuka prawnika lub księgowego to na niewiele się zdam, ale jeśli szuka negocjatora, to dobrze trafiła. Pytanie co ja z tego będę miał. Sama może nie znać, ani portali, ani rytuałów, ani kluczy. Z drugiej strony jest szlachcianką, być może ważna, a to z kolei znaczy, że albo zna kogoś ważnego, a może nawet jej ojciec miał jakieś księgi w kolekcji<< Ruszył za Anastazją w milczeniu do lokalu jak wybrała.

Gdy znaleźli się na miejscu kobieta rozejrzała się niespokojnie po wnętrzu i wybrała najbardziej ustronny stolik. Dopiero tam przyciszonym głosem zaczęła wyjawiać w czym tkwił jej problem.
-Mój ojciec nieboszczyk był za życia czarodziejem i zgromadził niemałe pieniądze sprzedając swoje magiczne wyroby. Majątek nie odgrywał jednak w jego życiu większej roli. Magia była dla niego całą pasją, którą chciał przekazać także mnie. Ja jednak nie miałam nigdy do tego głowy. Zostałam artystką, malarką. Moje prace wiszą w muzeach Klatki, lecz ojciec do końca życia nie mógł zaakceptować mojego wyboru. Po śmierci także nie. Dlatego w ostatniej woli napisał, że jego pieniądze maja być w całości wykorzystane na wykupienie moich prac i zniszczenie ich. Jedynym prawnym wyjściem jest, żebym rozwiązała pozostawione przez niego magiczne zagadki. Gdyby mi się to powiodło, pieniądze przypadły by mnie. Ale ja nie mam pojęcia jak rozgryźć te ostatnie złośliwości mojego ojca. -

Alvin wysłuchał jej, przez chwilę milczał, a potem odpowiedział.
- Za dużo zbiegów okoliczności, ale cóż. Powiedz mi proszę Pani co to za zagadki? Czy musisz je wykonywać osobiście? - Ciekawe jak potężnym magiem był jej ojciec. To robi się coraz ciekawsze. - I proszę nie obraź się na mnie ale chciałbym też wiedzieć, jaką rolę przewidujesz dla mnie po tym jak ci pomogę?-

-Oczywiście rozumiem, że nikt nie pomoże mi bezinteresownie. Pieniądze odgrywają dla mnie tak samo małą rolę, jak odgrywały dla ojca. Obiecuję panu połowę tego, co po sobie zostawił. Niestety nie wiem ile tego jest. Gdyby zechciał mi pan pomóc, musiałby się zgodzić na połowę niewiadomej. Co do zagadek... znam na razie tylko pierwszą. I nie wiem ile ich jest jeszcze po niej. Wszystko wskazuje na to, że żeby poznać następną, trzeba najpierw rozwikłać obecną. Czy zdecydowałby się pan mi pomóc? Nie wydaje mi się, że ojciec naprawdę wymagałby ode mnie wiedzy magicznej. Tutaj po prostu chodzi o jego ułożony styl myślenia. Taki... ścisły. -

- Brzmi to ciekawie. Tak, z chęcią Pani pomogę, ale jeśli chodzi o zapłatę, to pieniądze nie grają dla mnie także zbyt wielkiej roli, zwłaszcza, że choć Sigil to centrum, to zamierzam szybko stąd zniknąć. Dlatego jako zapłatę wolałbym skromne 10% i dostęp do magicznych bibliotek Pani ojca. Ewentualnie jeśli jego magiczne przedmioty lub przyrządy nie będą Pani potrzebne, to możemy nawet wtedy zapomnieć o tych 10 procentach. No chyba, iż okaże się że owej fortuny jest za mało, wtedy obiecuję, pomóc, dobrze sprzedać magiczne przedmioty Pani ojca i nie wziąć nic. Co Pani na to? -
Uśmiechnął się przyjaźnie, a widząc jej zdumienie dodał - Ja także uważam, że na świecie przydało by się więcej bezinteresowności. -

Uśmiech kobiety wprost promieniał. Czarodziej miał wrażenie, że rzuciłaby mu się na szyję, gdyby nie żałoba i miejsce. -Zgadzam się oczywiście. Może miał pan rację, że mam kobiecą intuicję? -

>>Tak ja też mam intuicję, choć często zawodną<< dodał w myślach, a na głos powiedział.
- Czy ma Pani pierwszą zagadkę ze sobą, czy musimy się do niej udać? Powiem szczerze, że dziś jadłem tylko lekkie śniadanie, a ten lokal wygląda na dobry. Pozwoli się Pani zaprosić na obiad? - Nie czekając na odpowiedz skinął ręką na kelnera.

-Nie mam ze sobą przedmiotów potrzebnych do jej rozwiązania, ale zadanie chyba można rozwiązać w teorii. Mój ojciec skonstruował urządzenie pozwalające zmierzyć siłę aury magicznej przedmiotów. Nie wiem jaki miał w tym cel, ale ostatecznie nie jestem czarodziejką. Jeszcze przed śmiercią celowo uszkodził ten miernik i teraz wygląda na to, że rozpadnie się najwyżej po kilku użyciach. Z tego co mi wiadomo, w ogromnym uproszczeniu jego sposób działania jest taki do jednej szklanej kapsuły wkłada się badany przedmiot, a do drugiej przedmiot kontrolny. To ustrojstwo powinno wtedy jakoś podać proporcjonalną siłę przedmiotu. W ramach pierwszej zagadki ojciec zostawił mi dziewięć kluczy, które nasączył magiczną energią. Jeden z nich zawiera prawdziwe zaklęcie, potrzebne do otworzenia kufra z kolejną zagadką. Kłopot w tym, że jeśli ojciec nie kłamał w ostatniej woli, to kufer przyjmie tylko jeden klucz. A ja muszę wybrać ten właściwy.-

- Jeśli każdy z nich jest nasączony energią magiczną, to jak owo urządzenie ma rozpoznać tylko siłę to na niewiele nam się zda. Rozumiem, że prawdziwe zaklęcie ma silniejszą aurę od tych bezużytecznych. - Widząc zbliżającego się kelnera zamilkł, a gdy tamten podszedł powiedział - Poprosimy dobre wino, nie za mocne, i coś do jedzenia. Na co ma Pani ochotę? - Zwrócił się do Anastazji, a gdy wybrała dodał - Dla mnie to samo. - Kiedy kelner odszedł po zamówienie kontynuował rozmyślania - Kluczy jest dziewięć, co oznaczało by, że najlepiej przeprowadzić dziewięć testów. Z kolei maszyna może tyle nie wytrzymać. Zakładając, że osiem kluczy ma taką samą moc, a jeden jest potężniejszy, wystarczyło by przeprowadzić cztery testy, ale nadal nie wiemy, czy maszyna tyle wytrzyma. Dobrze było by najpierw naprawić ową maszynę. Nie zapytałem jeszcze, czy mamy jakiś limit czasowy na rozwiązanie owych zagadek? -

Po otrzymaniu zamówienia, najpierw zajął się winem. Przyjrzał się etykiecie i pieczęci winnicy, i choć nie rozpoznał winnicy zamierzał na przyszłość mieć już zdanie o choćby jednym rodzaju win z Sigil. Wyjął korek i zbliżając go do nosa delikatnie powąchał. Zapach miał lekką sugestię słodyczy i dziwny zapach, którego Alvin w tej chwili nie zidentyfikował. Nalał wina do jednego z kielichów, tu postanowił zapamiętać, aby dorzucić coś ekstra dla karczmarza, że dał mu szklane kielichy i że były trzy, gdy kielich był już w połowie pełny, podniósł go lekko do światła i przechylając sprawdzał czy wino jest odpowiednio oleiste, faktycznie po brzegach kielicha ściekało dość leniwie. Wreszcie powąchał wino w kielichu, zamykając przy tym oczy. Odstawił kielich na tacę, nalał połowę wina do drugie i wypił nieduży łyk. Całkiem dobre, nie to co wina które pijał na statku kapitana Visquero, a później te które zamawiał dla siebie, ale dobre. Nalał drugi kieliszek i podał go Anastazji. Większość ludzi, gdy widziała po raz pierwszy jak de'Maus kosztował win była albo rozbawiona, albo zaszokowana. On jednak nie przejmował się tym zbytnio, uczynił z tego rytuał, tyko on i kapitan Visquero, znali prawdziwe znaczenie tej czynności. Gdy ktoś pytał, po co to robi, Alvin potrafił przez długi czas wyjaśniać jak dochodzi do powstawania wina i jak wiele czynników ma wpływ na jego smak, barwę, zapach i jakość. Większość nie wytrzymywała tego wykładu i tylko nieliczni mogli dotrzeć do końca, aby poznać jego prawdziwe znaczenie.

Czekając na resztę zamówienia powiedział.
- Wracając do problemu z kluczami, zeszliśmy do czterech prób, ale to według mnie wciąż za duża liczba. Gdyby spróbować wybrać losowy klucz i go odłożyć, zostałoby nam osiem kluczy, podzielimy je na dwie grupy po cztery, w ten sposób wkładając do komory po jednej grupie, sprawdzimy czy któraś jest potężniejsza, jeśli nie to znaczy, że klucz który odłożyliśmy jest najpotężniejszy. Jeśli natomiast okaże się, że jedna z grup ma większa moc, wtedy odrzucamy ten pojedynczy niebiorący udziału w eksperymencie, i te cztery, z grupy o mniejszej mocy, pozostałe cztery klucze dzielimy na dwie grupy po dwa klucze i powtarzamy mierzenie, powinniśmy po raz kolejny uzyskać uzyskać wynik wskazujący silniejsza grupę, w tej grupie mamy dwa klucze, więc teraz wkładamy każdy klucz i wykonujemy trzeci pomiar, który wskaże nam najpotężniejszy klucz. Czyli w najlepszym wypadku potrzebujemy jednego pomiaru, w najgorszym trzech. - Napił się winna, smakując je powoli, przyjrzał się Anastazji i kontynuował. - Oczywiście to ma sens tylko wtedy, jeśli założenie że osiem kluczy jest tej samej mocy, a jeden potężniejszy, w przypadku gdy osiem będzie tej samej mocy a jeden słabszy, musimy zastosować, taką sama metodę, jednak w momencie gdy będziemy mieli dwie grupy po dwa klucze i okaże się, że one maja taką sama moc, to będzie znaczyło, że w wcześniejszej grupie czterech jeden z kluczy miał moc mniejszą. Następnie postępujemy tak jak wcześniej. Tym sposobem wracamy do czterech pomiarów. Zakładając najczarniejszy scenariusz, każdy z kluczy ma inna siłę mocy. Nie powiedziała mi Pani Anastazji czy mamy limit czasowy. -

-Mam tydzień na dostanie się do skarbca. Jeśli mi się to nie uda, pieniądze zostaną wykorzystane zgodnie z ojcowską wolą. -

-
hmmm... więc niema co tracić czasu zwłaszcza, że nie wiemy ile zagadek jeszcze przed nami. Z tego co kojarzę, zaklęcia magicznego maskowania maja słabsza aurę, więc możemy przyjąć z dużą dawka pewności, że właściwe jest założenie, które zrobiłem na początku. Nie pozostaje nam nic innego jak zjeść posiłek i pójść obejrzeć, owe klucze i urządzenie. -
Dokończyli posiłek, a przy wyjściu Alvin zapłacił dokładając jedną złota monetę dla karczmarza, ze słowami.
- To za dobry wybór wina. -




Anastazja zaprowadziła do miejsca, gdzie znajdowały się klucze oraz dziwne urządzenie.
- Będę potrzebował teraz chwili samotności, droga Pani, muszę się skupić i spróbować zrozumieć dokładnie zasadę działania urządzenia, a może odkryję ile mamy prób, lub jak to naprawić. -

Aparat wygląda mniej więcej tak jak opisała go Anastazja i jak Alvin go sobie wyobraził. Dwie szklane komory o pojemności około 2 litrów były połączone szeregami rurek do dokładnie skalibrowanych magicznych kryształów. Wkładając do jednej komory wstawić przedmiot o znanej mocy, a do drugiej o nieznanej, to kryształy zajarzą się w sekwencji pozwalającej odczytać stosunkowy poziom mocy badanego przedmiotu. Kłopot w tym, że kryształy są popękane i szlag je trafi najdalej po dwóch użyciach. Być może rytuał naprawy by coś pomógł, ale nie wiadomo ile będą kosztowały części i czy będą dostępne. Usiał i przyjrzał się kluczom, podzielił je na stoliku na którym leżały. Najpierw wybrał jeden i odłożyła bok, pozostałe podzielił na cztery pary. Przesunął dwie pary przed siebie i nakreślił nad nimi palcem napis „pierwszy test”, a pod nim dopisał „siły równe”. Napis lekko lśnił błękitem i wydawał się jakby co sekunda pojawiał się na nowo. Przesunął teraz wzrok nad następne dwie pary i napisał „drugi test”, i poniżej „siły równe”.
- Wynika z tego, że to jest właściwy klucz -Podniósł ten klucz, który odłożył na początku. Położył go ponownie i rozważył inne możliwości kombinacji z czterema parami, wszystkie zakładały minimum trzy próby. Nagle przyszło oświecenie. TRZY. Podzielił na stole jeszcze raz klucze ale tym razem na trzy grupy po trzy klucze, jedną odsunął na bok, a nad dwoma napisał „próba pierwsza”, a po chwili dopisał „siły równe/nierówne” wybrał trzecią grupę, odłożył jeden klucz, a nad dwoma napisał „próba druga” i „siły równe/nierówne”.


- Pani Anastazjo- Zawołał. - Mam rozwiązanie.-
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 18-05-2009 o 20:27.
deMaus jest offline