Gerda radośnie przemierza niewielkie miasteczko. Sklepów jest tu co prawda niewiele, żeby nie powiedzieć, że jeden, ale za to mają tam i szarpie, którymi można przewiązać skaleczenie i maści na rany. Sprzedawca zachwala, że po niej "rany po giezach na krowie znikają w oczach". Łuków nie mają, podobnie jak żadnej broni czy pancerza. Można za to kupić cały asorytment skórzanych pasków, wyprawionych skór krowich, rzemyków, łacuchów, obróż i obróżek a także gwoździ, wiadra smoły oraz narzędzia i podkowy. Jedzenia i tak byś nie kupiła, bo nie ma.
Skoro nie ma nic do oglądania, po obejrzeniu ruinek, wracasz na kamienną drogę i zaczynasz przyglądać przechodzącym i przejeżdżającym ludziom. "Ten to kupiec" - myślisz. Dorbe ubranie, choć znoszone. "Ten to poganiacz mułów" - mężczyzna z obciętym uchem minął cię rozsiewając zapach zwierzęcego potu oraz swojego własnego smrodu. Widzisz pomagierów, lekko podpitych, którzy po ciężkim dniu przy stadzie przyszli się zabawić. Widzisz też wędrownych sprzedawców, a także domokrążców, którzy korzystają z przejazdu stad i starają się zbić interes na nic nie wartych drobiazgach z drewna i stali.
Widzisz też Gustava, który wyszedł z jednego z domków. Tym razem bez swojej siekiery, ale za to z zadowoloną miną. Coś nie pokazuje on jej zbyt często, ale teraz jaśniał za to w całej krasie. Widzisz też i innych szwędających się po jedynej uliczce w mieście i z ciekawością obserwujesz ich i ich zachowanie.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |