Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2009, 17:01   #5
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Poznawanie nowych miejsc było nieodłączną częścią wędrówki. Wędrówka – przemieszczanie się z nie do końca poznanego punktu do całkiem nieznanego punktu... częścią życia. To nawet nie była filozofia życia... To po prostu było życie.

Podróż.

Wszystko co pamiętał, wszystko co ukształtowało jego jestestwo – to była podróż... Nawet teraz wysłano go w podróż w jednym – niemalże nieuchwytnym – celu... Podświadomie ścisnął w dłoni niewielką ozdobę i przyspieszył kroku. Słońce powoli chowało się za horyzont i wydłużało cienie. Nadchodziła jego ulubiona pora dnia, pora, której wielu się bało.

Postanowił jednak znaleźć jakieś miejsce na spoczynek – z dala od szlaku, z dala od ewentualnych towarzyszy... Odchodząca w bok dróżka wydawała się ciekawą alternatywą do poszukiwania czegoś w głuchej kniei. Po chwili doszedł do opuszczonych ruin. Miejsce to było dobre – jak każde inne. Dach nad głową bez konieczności rozstawiania namiotu był niewątpliwym atutem miejsca...
Przez całe popołudnie zanosiło się na deszcz i Thorm obawiał się, że w końcu lunie – w najmniej oczekiwanym, a tym samym najmniej odpowiednim momencie...

Magia była zawsze trochę dziwnym aspektem funkcjonowania świata – tym razem też nie starał się zrozumieć, czy nawet rozpoznać, co spowodowało, że był w jednej chwili w zupełnie innym miejscu niż jeszcze moment temu... Po prostu – był. W mieście – nieznanym i nietypowym, które wyrosło przed jego oczami. Dosłownie wyrosło, czy może raczej należy powiedzieć pojawiło się w wyniku nie do końca zrozumiałych okoliczności, dla wygody zamkniętych słowem „magia”.

Poznanie miasta, nazywanego przez mieszkańców Miastem Drzwi - zajęło mu trochę czasu. Jego ogrom i majestat porażał. Takiego natłoku budowli nie widział jeszcze nigdzie indziej...

Podziwiał właśnie architekturę i wykonanie kolejnego zapierającego dech w piersiach budynku. Choć powoli zaczynało docierać do niego dlaczego miasto było tak piękne i oszałamiające. Musiało być. Zamknięci w tej Klatce – przecież sami tak je nazywali – ludzie i inni, których nawet nie starał się nazywać, musieli tworzyć monumentalne i piękne rzeczy tylko po to, aby nie oszaleć...

Puki co jednak – wolał się skupić na podziwianiu... Oczywiście – mając na uwadze, że trzeba zrobić wszystko, aby się stąd wydostać. Bo każda klatka ma jakieś wyjście. Jakieś...


Szarpanie za nogawkę przerwało bieg jego myśli. Było zbyt nachalne, aby był to złodziej, chyba że początkujący... Błyskawicznie spojrzał w dół i zdziwienie przemknęło przez jego twarz. Dziecko, mała dziewczynka, zapłakana szarpała go za nogawkę.

- Musi mi pan pomóc. – jej słowa spowodowały, że jeszcze bardziej oniemiał. Przykucnął, aby zrównać się wzrokiem z dzieckiem. Może miał nadzieję, że to ona się pomyliła... Może nie lubił patrzeć na ludzi z góry... Może... Dziewczynka wydawała się zadowolona z tego, że zwrócił na nią uwagę, może nie był pierwszym, z którym usiłowała porozmawiać?

- Opowiedz mi dokładnie co zaszło. Gdzie to się stało? Dlaczego sądzisz, że twoją mamusię porwano? Kto to zrobił? Czy coś widziałaś? – mówił spokojnie, wiedząc, że sam ton głosu pozwala na uspokojenie rozmówcy. Miał więcej pytań, ale na niektóre w ogóle nie uzyska odpowiedzi... Nie było więc pytać: „Skąd mnie znasz?” Ponieważ wyglądało na to, że dziecko po prostu wybrało kogoś z tłumu, kto się nim zainteresował i kto w jej, dziecięcej, ocenie wyglądał na „dobrego człowieka”. Z drugiej strony zdawał sobie sprawę z niezręczności całej sytuacji – nie znał miasta, ani panujących w nim praw; samemu również ciężko było coś zdziałać – jeżeli doszłoby do rozwiązań siłowych... To wszystko powodowało, że był naprawdę niezbyt odpowiednią osobą do prowadzenia poszukiwań, ale cóż – nie zamierzał zostawić dziecka całkiem bez pomocy...

- Uspokój się i opowiedz wszystko dokładnie - gmach Sensorium i uliczni artyści będą musieli poczekać... Rozejrzał się dyskretnie po okolicy uświadamiając sobie, że kiedy tak stał z rozdziawioną gębą i wpatrywał w płaskorzeźby zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. A to może kosztować bardzo wiele... Zbyt wiele...
 
Aschaar jest offline