Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2009, 10:41   #2
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post

Klap-mlask, klap-mlask, klap-mlask - kopyta jucznych koni rytmicznie zapadały się w podmokły grunt, podnosząc się z niego z głośnym pluskiem. Zirytowani pachołkowie ciągnęli zwierzęta za uzdy, lecz niewiele mogli poradzić na tempo przemarszu. Nic zresztą dziwnego - chcąc przyśpieszyć podróż z Darrow nad Srebrne Jezioro, zamiast wędrować traktem jak bogowie przykazali, kupiec zdecydował się jechać skrótem wzdłuż podmokłych brzegów rzeki Uran. W teorii pozwoliło by mu to zaoszczędzić ponad tydzień drogi i wyprzedzić konkurentów zdążających na Srebrny Jarmark (organizowany w równonoc jesienną i trwający równy tydzień). W praktyce tkwiliście przez to po kostki w wodzie pośrodku niczego - zmarznięci, brudni, a nade wszystko: wściekli.


kupiec Pankracy Hallus

Verna, Lidia, Tua - karawana imć Pankracego Hallusa była jedyną, która zgodziła się zabrać takie młode sroki jak Wy. Kupiec najwyraźniej był za stary by się do Was dobierać, gdyż Waszą przydatność w trakcie podróży ocenił głównie pod kątem przygotowywania posiłków oraz robienia prania. Niska cena jak za podróż z eskortą, ale i wygód spodziewać się nie mogłyście: brak wierzchnich koni, wozów, namiotów... Chłodne jesienne noce oraz przelotne deszcze coraz bardziej dawały Wam się we znaki, ale jaki miałyście wybór? Bez żadnych specjalnych umiejętności, bez pieniędzy i tak miałyście wiele szczęścia - a jeszcze więcej dzięki temu, że żadna z Was nie była jedyną kobietą w gromadzie.

Maeve, Elena, Wam było nieco łatwiej. Krótki popis waszych umiejętności szybko zapewnił Wam darmową podróż, a w razie całego wyjścia z potencjalnych opałów i trochę złota na pożegnanie. Póki co jednak najbardziej ekscytującymi momentami wędrówki (niestety także najczęstszymi) było wyciąganie koni i bagaży z błota. Coraz wyraźniej dociera do Was, że zarówno Wy, jak i reszta młodych kobiet i mężczyzn podróżujących wraz z Wami została tak ochoczo zwerbowana przez Hallusa nie z dobroci serca, a by oszczędzić na zatrudnianiu pachołków. Ostatecznie siedem jucznych wałachów oporządza jedynie dwóch stałych pomocników kupca, którzy chętnie przerzucają ten obowiązek na Was.

Kalel, Tuyr, Rang, jako mężczyźni mieliście ułatwione zadanie. Każdy kupiec jadący na Jarmark wiózł wiele cennych dóbr, a jak wiadomo im mniejsze koszta przewozu, tym większy zarobek. Wasze wcześniejsze doświadczenia nie zrobiły na nim specjalnego wrażenia: Młodziście to i pstro w głowie, a mocniście pewnie ino w gębie. Obaczym was w robocie to i zapłatę dostaniecie wyższą - uciął dyskusję o zarobku, a i Wy nie mieliście wielkiego wyboru, chcąc podróżować niskim kosztem. Wikt był a i praca niezbyt ciężka. Jedynie fakt, że traktowano Was bardziej jak stajennych niż strażników ranił Waszą męską dumę.

Popołudniowe słońce przygrzewało Wam w plecy, stanowiąc bolesny kontrast z przemoczonymi, zmarzniętymi stopami. Zazdrościliście pasażerom wiatrostatku, który mignął Wam w oddali zdążając w stronę Srebrnego Jeziora. Dzisiaj maszerowało Wam się jednak raźniej: przy śniadaniu Hallus uraczył Was informacją, że najbliższą noc spędzicie nie w polu, a w gospodzie. Chciał chyba dodać jeszcze, że każdy płaci za siebie, ale Wasz wzrok mówiący wyraźnie co Wam się należy za wędrówkę tym "skrótem" skutecznie go od tego odwiódł. Bądź co bądź mieliście przewagę liczebną... Burknął więc tylko: Jeno mi się nie rozłazić za dziewkami tam! Wyruszamy z samego rana, a kto nie wstaje ten zostaje - po czym ruszył sprawdzać po raz setny kłódki, zamki i paski przy bagażach.

Ciągniecie więc za sobą zmęczone chabety, podczas gdy cienkie smużki dymu robią się coraz grubsze, a zza traw i krzewów powoli wyłania się niewielka wioska licząca sobie nie więcej jak 40-50 domostw, z trzech stron otoczona polami. Zaniedbany dom służący za gospodę zawdzięcza swoją funkcję jedynie temu, że leży nad brzegiem rzeki prowadzącej do Srebrnego Jeziora - a więc i trasy żeglugi. Przekrzywiony szyld z napisem "Szynkla i Piworz'', niewielka wiata służąca za stajnię i koryto z wodą wyróżniają ów budynek spośród wielu podobnych. Teraz każdy krok przybliża Was do miejsca, gdzie wreszcie będziecie mogli zjeść solidny posiłek i wyspać się na posłaniu, które nie drapie, nie gniecie i (na co w złudnej nadziei liczycie) nie gryzie.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 22-05-2009 o 14:50. Powód: drobna korekta
Sayane jest offline