Esiyanne Bae`tanesh
~Corellonie z kim ja muszę pracować...?~Pomyślała elfka słysząc odpowiedzi na swój wstęp ale postanowiła je ignorować i po prostu poszła załatwić swoje sprawunki, zajęło jej to mniej czasu niż myślała. Dołączyła do reszty grupy, poprosiła Menkauhora o pokazanie mapy, obejrzała ją uważnie i zwróciła mu z podziękowaniem. Gdy reszta opowiadała o sobie słuchała uważnie, zapamiętując twarze i imiona oraz charakter wypowiedzi danej osoby. Kiedy nadeszła jej kolej powiedziała:
-Moje imię znacie i panie Orric muszę niestety stwierdzić że jestem magiem i umiem czarować.- tu uśmiechnęła się do krasnoluda
-A zanim dołączyłam do tej drużyny służyłam jako mag wspierający w oddziale najemników. A obecnie jak to poetycko określił nasz „wielki czarny myśliwy” jestem pieskiem łańcuchowym na którego podwórko wlazła banda zielonoskórych i mam zamiar ich nieco pozagryzać- powiedziała elfka, jej spojrzenie wyraźnie stwardniało pod koniec wypowiedzi a głos zrobił się jakby odrobinę zimniejszy. Gdy nadszedł czas na rozbicie obozu rozłożyła swój śpiwór i skończywszy karmić Hirri zapadła w elfi trans, gdy się obudziła po czterech godzinach zaplotła włosy w warkocz który owinęła wokół głowy. Założyła jeszcze szarozieloną chustę na głowę po czym naładowała kuszę i ułożyła się tak aby móc obserwować okolicę i pomagać wartownikom w wypatrywaniu wroga. Nad ranem Will dał jej znak, że coś zauważył, podkradł się cicho i szeptem wyjaśnił co i jak. Elfka zaraz zbudziła swego chowańca
~Hirri wejdź proszę na drzewo i zobacz czy w okolicy jest więcej wrogów, jeśli możesz zejdź potem i obwąchaj okolicę~ i powoli zaczęła przepatrywać przeciwną stronę obozu niż ta z której widziano wroga, tym czasie Will budził resztę kompanii. Gdy usłyszała co Zen myślał na temat zajęcia się goblinem o mało nie krzyknęła „Cooo?” z wrażenia. Obejrzała się tylko na mnicha czy aby nie żartuje w ten sposób, on jednak wyglądał na poważnego.
~A to dobre, goblin niegodny jego umiejętności... Może powinien związać sobie ręce i atakować go tylko głową albo nogami, może to byłoby wyzwanie?~ Spodobało się jej jak zaklinacz skomentował wypowiedź mnicha, krótko i celnie. Jej rozmyślania przerwał cichy brzęk cięciwy i jęk umierającego goblina.
~Świetnie, jeśli miał kumpli to wiedzą gdzie nas szukać, choć przynajmniej tyle dobrze że ktoś tu umie strzelać~ Gdy obaj mężczyźni wrócili z rekonesansu Esi zapytała cicho:
-Schowamy gdzieś zwłoki czy zostawimy je na widoku z bełtem Menkauhora na wierzchu? Następne dwa dni nie obfitowały w wydarzenia, marsz rozbicie obozu, nocleg, zebranie manatków i znowu marsz. Gdy dotarli na miejsce do tej pory niezbyt gadatliwy rycerz zagadnął Elvitha o możliwość zwiadu, o dziwo ten spokojnie poszedł rzucając na siebie czar niewidzialności. Elfka wyszukała wzrokiem odpowiednie miejsce na kryjówkę z dobrym widokiem na ścieżkę gdyby trzeba było osłaniać powrót minstrela. Po czym zajęła pozycję gotowa strzelić lub rzucić czar gdyby pojawił się jakiś przeciwnik.