Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2009, 23:10   #10
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Zerknęła jeszcze kilka razy w stronę znajomej twarzy. On nie zdobył się na żadną poufałość. Nie, to nie – pomyślała, dotkliwie zraniona w swej dumie. Potem jednak odpędziła rozsądkiem, niczym natrętne muchy, rankorowe myśli. Czas był na działanie głową, a nie sercem.

Na ziemię sprowadził ją wywód szlachcica, który zwrócił się do nich o pomoc. Zapomniała o przeszłości, zapomniała o wszystkim na chwilę. Ton głosu, wzrok rozbiegany, szczery strach wyzierający z każdego słowa – tego nie można było zbyć machnięciem dłoni. Ten człowiek bał się, a co więcej, otoczenie nie próbowało umniejszać powagi jego drżenia. I ona uchwyciła to spojrzenie oczu wielu, niby sztylet przebijające krnąbrny obiekt. Wzdrygnęła się, przytłoczona mocą zjawiska.

Poczuła jak maleńkie włoski na karku zaczynają podnosić się ku górze. Przymknęła oczy, chcąc przegnać obraz niechciany. Na nic to się zdało. Gęsia skórka objęła w posiadanie jej wrażliwą skórę. Strach bezpardonowo przemknął od czoła, przez szyję, pierś, brzuch, uda i kolana.

Zadrżała.

Opanowała się w końcu, w tym samym momencie gdy szlachcic zniknął w odrzwiach karczmy. Tknięta nagłym przeczuciem, przeświadczeniem o grze rozgrywanej tuż na jej oczach, o grze, której uczestników ani reguł nie znała, wstała symulując stan lekkiej nieważkości, przeprosiła towarzystwo i niby przypadkiem przechodząc obok Andrieja rzuciła mu krótkie:

- Idź za nim...

Nie dał po sobie nic poznać. Jakież to oczywiste. Przecież musiał liczyć się z tym, że go rozpozna. Musiał wiedzieć, że nie rozsierdzi się niczym przekupka targowa, której ukradziono towar. Wiedział, że ona pojmie w mig cel jego bytności w tej karczmie. Nawet nie próbowała być zła. Dobry duch - opiekuńczy Mikołaj był przy niej zawsze. On, lub jego prawie brat – Andriej. Tego ostatniego nie widziała od dawna, stąd niejasna walka ze wspomnieniami. Co więcej, zmienił się znacznie. Tylko te oczy... Te pozostały takimi jakie pamiętała.

Podczas gdy ona układała się z karczmarzem co do noclegu – nie było jednoznaczne dla niej, czy imć Smuga zapłacił za nocleg czy jeno za poczęstunek, Andriej wyszedł leniwym krokiem z gospody. Dać upust swoim trzewiom – pomyśleć mieli wszyscy, pozwolić dożyć Joachimowi Kawce kolejnej jutrzni, czy choćby północy – myślała Kornelia.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 23-05-2009 o 23:18.
Nimue jest offline