- Nie żartuję. Rzadko kiedy widuję się taką piękność. - rudogłowy, przystojny facet uśmiechał się do skąpo ubranej latynoski - Nie wierzę, że nie widzisz w lustrze codziennie rano.
Laredo nie było szczytem jego ambicji, ale powoli zaczynał się godzić ze swoim losem. Apartament nie był znowu taki zły, było gdzie zagrać w karty, no i oczywiście piękne widoki. Smagła skóra, gęste czarne loki i temperament, którego Amerykanki europejskiego pochodzenia mogły jedynie pozazdrościć. Z wielkim trudem odrywał wzrok od Marii, bo tak przedstawiła się dziewczyna, by obserwować zbierającą się pod hotelem grupkę. Powoli zaczynało się tam robić tłoczno i chyba zbliżał się czas, by dołączyć do potulnego stadka. Wydawało mu się, że przynajmniej jedną osobę kojarzył z San Diego, ale nie postawił by na to pięciu dolarów.
- Maria, muszę znikać, ale obiecuję, że jutro zadzwonię i zabiorę cię na kolację. Co ty na to chica? Do zobaczenia - uśmiechnął się szeroko i puścił do niej oczko.
Przechodząc na drugą stronę ulicy zaczął baczniej przyglądać się wesołej gromadce. W ostatniej chwili zauważył nadjeżdżającą limuzynę i z gracją uskoczył na chodnik. Ostatnie czego potrzebował w tej chwili, to podpaść jakiejś szyszce w dniu triumfu i chwały. Ustawił się z tyłu zgrai i obserwował triumfalne wejście. Z trudem stłumił uśmiech, gdy zobaczył dziwaczną kreację . A później jego serce zabiło ponownie tylko po to, by mogło po chwili stanąć na widok towarzysza dziwnie ubranego osobnika. Z deszczu pod rynnę, pomyślał Seamus, Ciekawe co on tu robi? Jezus Ścierra De La Mieszacz był drugą po swoim ojcu personą, bez której świat byłby o wiele piękniejszy, karty o wiele łaskawsze, a dziewczyny chętniejsze. Cóż poradzić.
Uśmiechnął się w udawanym geście szczerości kiedy wzrok książęcego gościa przemknął po nim. Pech chciał, że wylądowali wszyscy w jednej windzie, która jakoś specjalnie nie śpieszyła się by dojechać do celu. W lustrzanych ścianach mógł obejrzeć sobie pozostałych biedaków skazanych na uczestnictwo noworocznej szopce. Ciekawe towarzystwo, ciekawe skąd nas pozbierało... I ciekawe dokąd nas zaprowadzą...
__________________ Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę.
Ostatnio edytowane przez Fanael : 24-05-2009 o 19:21.
Powód: Lekkie poprawki stylistycze.
|