I się odbyło!
Choć nie było to pewne, a do ostatniego momentu organizatorzy rozważali ewentualność odwołania pokazu. A to dlatego, że w poprzednie dni pogoda nie sprzyjała - w piątek burza zniszczyła nawet sprzęt! Jednak udało się, jak to prowadzący mówił - w dużej mierze dzięki licznym mailom od zainteresowanych, zwłaszcza jednym brzmiącym tak:
Cytat:
Panowie, bez jaj, ja tu przyjechałem z Białegostoku!
|
Tak czy siak, przez silny wiatr nie można było rozłożyć ekranu, przez co cała impreza przesunęła się później, z początkiem filmu o 23:00 (a konkretnie 22:59). Osobiście to przesunięcie było mi bardzo na rękę, bo i tak powrotny pociąg miałem o 4:50
Nie padało, nie wiało, tylko zimno było - ale dla widzów to nie problem, można było się przykryć czym się da. Gorzej jak widziałem potem schodzących ze sceny chórzystów, którzy trzęśli się niemiłosiernie.
Samo przeżycie wspaniałe - człowiek co chwilę zapominał, że tu obok jest orkiestra, a nie oryginalny dźwięk! Polecam wszystkim w przyszłym roku, bo na 3. Festiwalu Muzyki Filmowej będzie w finale... 3. część Władcy Pierścieni, a więc Powrót Króla! W nagraniu Howard Shore już zapowiedział, że zrobi wszystko, żeby wtedy już osobiście uczestniczyć w projekcji - oby!
A to widok z mojego miejsca tuż przed projekcją: