Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2009, 18:42   #82
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Ceremonia zaślubin była skromna. Odprawił ją Olidrin w odświętnej szacie, splatając dłonie Aririeli i Artura szkarłatną szarfą z godłem królestwa, a świadkami byli rycerze króla Klindor i Dinendal. Ponadto zaślubiny pary obserwowała wzruszona pałacowa służba, senny syn Artura oraz znudzony do granic możliwości Thyar, którego dłoń owinięta była białym płótnem.

Słońce poziomymi smugami wpadało do małej salki pobudzając ziarenka kurzu do zjawiskowego tańca. W powietrzu unosił się zapach ziół oraz późnojesiennych kwiatów. Wokół panowała cisza zmącona tylko cichym głosem arcymaga i równie cichymi odpowiedziami małżonków.

Po odprawieniu ostatnich rytuałów nad głowami nowożeńców goście nie przeszli do sali biesiadnej, jak mieliby to w zwyczaju, ale rozproszyli się po pałacu. Artur podążył za Olindrinem wprost do gabinetu, w którym trwała już narada wojenna, a za nimi niczym milczący cień podreptał Thyar.

Aririela uściskawszy mocno Dinendala i Klindora wraz z synem Artura opuściła mury pałacu udając się do ogrodu. Dinendal ćwiczył z młodym królewiczem łucznictwo, a królowa i Klindor zasiedli na kamiennej ławce w cieniu rozłożystego dębu. Na ustach kobiety błąkał się delikatny uśmieszek sprawiając, że przypominała krasnoludowi lisa. Odsunął od siebie to skojarzenie i odchrząknął.

- Nie będę mówić: a nie mówiłem – zagadnął niefrasobliwie.
- Nie musisz, Klindorze. Zdaję sobie sprawę z tego, że mówiłeś i co mówiłeś – odpowiedziała obserwując królewicza naciągającego cięciwę łuku. – I jestem ci za to wdzięczna.

Krasnolud odkaszlnął i uśmiechnął się pod nosem, po czym pogładził odrastającą brodę.
- Wiesz może co się stało w tę noc…
- W którą Olidrin zgodził się zaufać Thayrowi...? – dokończyła za niego. – Nie więcej niż ty.
- Aririelo, kłamstwo nie przystoi królowej – odparował szybko. Już od dwóch dni go zbywała. Nie miał zamiaru dać zbyć się i tym razem. Może i była królową, ale on ciągle widział w niej swoją przyjaciółkę.
- Nie każ mi użyć mojego autorytetu – zripostowała zerkając na krasnoluda. – Ja nic nie wiem, Klindorze. Ważne, że Thyar jest potulny jak baranek.
Krasnolud milczał przez jakiś czas wpatrując się w królową.
- Nie wierzę, że Artur ci nic nie mówi – stwierdził.
- Nie podzielił się ze mną tą wiedzą. Tylko król, Olidrin i Thyar znają prawdę.
Nie była to do końca prawda. Królowa doskonale zdawała sobie sprawę z tego co się stało.

Otóż, gdy arcymag i mag-renegat zdali sobie sprawę z tego, że są już na wieki połączeni mentalnymi więzami razem pokonali krępujące Thayra więzy i stanęli do walki z nowym przeciwnikiem, który chciał przerwać ich kontakt. Udało im się go odepchnąć, ale nie pokonać. Pragmatyczny Thayr przeniósł się na teren pałacu królewskiego. Tam została mu udzielona pomoc medyczna, a później zabrany na posłuchanie do króla. Aririela słyszała dokładnie każde słowo wypowiedziane przez Thayra. Nie ufała mu, ale wiedząc, że Olidrin będzie miał nad nim pełną kontrolę.

Tego właśnie wieczoru Artur zdecydował się poprosić ją o rękę, co, ku jej zdziwieniu, spotkało się z aprobatą Olidrina. To on też nalegał by jak najszybciej odprawić ceremonię. Gdy pytała o powód tego pośpiechu odpowiadał, że ich zwycięstwo nad orkami jest bliskie a jednocześnie bardzo dalekie. Czeka ich wiele pracy, a Arturowi przyda się ktoś, na kim będzie mógł polegać.
- Ślub też wiąże się z nadzieją – stwierdził kiedyś, gdy po raz kolejny spytała go o powód pośpiechu. – Nadzieją na nowe, lepsze życie. Nadzieją na zwycięstwo nad mrokiem.



KONIEC
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline