"Jestem zmęczony...zmęczony tym całym syfem. Oczywiście Langner musiał mnie wysłać na tą durną wyprawę. "Przeszukać klasztor, zabrać rzeczy z gabinetu przeora, spalić budynek i zabić każdego świadka."...tak jakbym kurwa był chłopcem od brudnej roboty...jestem chędożonym felczerem do kurwy nędzy. Jakby tego było mało pada, a moim jedynym kompanem, z którym mam dzielić wszelkie trudy następnych kilku dni jest ten stary dziad Hess. Pięknie kurwa. Po prostu wspaniale..."
Edgar pogrążony w myślach otulił się szczelnie swoim płaszczem i zarzucił na głowę kaptur. "Tak jakby miało mi to w czymś pomóc...pieprzona pogoda."
Z rozmyślań wyrwały go słowa Gerharda. -Nie wiem kim oni są, ale wolałbym uniknąć walki. Masz w rękach kuszę, zatem mamy jakąś przewagę. Spróbujmy dyplomacją. Jeśli się nie uda...-poklepał się po swoim nadziaku-wówczas z chęcią wyładuję swoją złość i frustracje wbijając go, któremuś z nich w głowę. |