Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2009, 21:30   #2
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
***


Młody, dobrze zbudowany mężczyzna przywdział srebrną zbroję płytową, ozdobioną herbem – niebieskim płomieniem. Do zbroi przypięty był niebieski płaszcz. Odrzucił z twarzy włosy o kolorze zboża, zasłaniające mu widok i obejrzał się na młodzieńca siedzącego na krześle, który popijał herbatę.

- Jak tam z hrabią? – Zapytał mężczyzna w zbroi obojętnym głosem.

- A jak myślisz Gorghis? Myślisz, że w wieku lat około 80 wyliże się z choroby? Zresztą, nie sądzę, że Cię to za bardzo interesuje. Chyba, że chcesz przejąć jego majątek, nieprawdaż? – Odpowiedział luźnym tonem, niespeszony młodzieniec.

- Nie, nie interesuje mnie to. – Gorghis obejrzał się na niego. Uśmiechał się. – Chociaż fortuna hrabiego przydałaby się.

Spojrzał na obraz przedstawiający piękną kobietę o czarnych, lśniących włosach i brązowych oczach, lecz jego mina nic nie zdradziła.

~ Już dwa lata ~ Natychmiastowo zduszona myśl.

Wsunął za pas jednostronny toporek i przełożył pochwę z mieczem przez bark, halabardę wziął w rękę. Zmierzwił włosy i rozejrzał się po pokoju znudzonym wzrokiem.

- Idziesz?


***


Tropiciel rzucił wzrokiem na mężczyznę, Gorghis herbu Błękitny Płomień, rycerz hrabiego Bernau, podobno wcześniej był hersztem bandytów, a na rycerza mianowany został gdy uratował hrabiego przed inną bandą. Teraz złoto zbierał łupiąc innych bandytów. Miał przejąć po nim spadek, gdyż ten nie miał żadnych żywych krewnych, tylko po co był mu ten majątek?


***


Gorghis wraz z drużyną wjechali na teren pobojowiska. Poprzewracane wozy i zwłoki leżące na polance, od razu rzuciły się w oczy. W oczy rzucało się jeszcze coś, wysoki mężczyzna z mieczem w ręce.

- Zejść z koni, otoczyć go! – Zakomenderował Gorghis zeskakując z wierzchowca na ziemie. – Ty! Tak ty, kretynie! W imieniu nadanego mi prawa aresztuję cię za… za tą rzeź. Brać go chłopcy!

~ Jezu, jak to sztucznie zabrzmiało! ~ Pomyślał Gorghis, jakby sam był jakimś szczególnym przedstawicielem prawa…

- Nie mam z tym nic wspólnego! – Krzyknął nieznajomy rozkładając ramiona.

- Jak Cię zwą? – Gorghis rozejrzał się po polance. Ciała martwych kupców, ochroniarzy i… orków! Co tu robią orki?

- Yajwin. Gdy tu przyszedłem już tak było, zobaczyłem jak orki rabują karawanę i… Postanowiłem je zabić… - Dokończył mruknięciem, ale dalej raźno patrzył rycerzowi w oczy. Oczy szare, bez cienia emocji.

- Wygląda na to, że nie kłamiesz. Póki co jesteś wolny. Odejdź.

Tropiciel rzucił jeszcze pogardliwe mruknięcie na odejście, schował broń w pochwę przy pasie i ruszył w kierunku lasu. Słyszał jeszcze rozkazy wydawane przez rycerza, odgłosy plądrowania wozów, ostrzeżenia o możliwości powrotu orków, kiedy…

- Stój! Co to?

Krzyk. Co jest? Powoli odwrócił się, spojrzał w zmrużone oczy Gorghis’a, w ponure ślepia wpatrzone w coś co trzymał mocno w ręce. W list gończy! Nie miał, wyboru, wysunął otwartą dłoń. Oczy rycerza, jeszcze bardziej się zmrużyły. Podszedł kilka kroków.

- Rzuć broń. – Tak spokojny głos, tak pozbawiony emocji, tak irytujący, że aż miał ochotę nie posłuchać. Tylko to by było raczej głupie rozwiązanie.

Odpiął pochwę od pasa, gdy… Krzyk, jeszcze jeden. Krzyk ostrzeżenia przed nadchodzącym niebezpieczeństwem.

- Panie! Zbliżają się Orki! – Krzyk.
 

Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 11-06-2009 o 14:46.
Lukadepailuka jest offline