Rozdział I
Więzień
Twierdza Amundsen w Górach Środkowych
`
10 Vorgeheim 2524 K.I. Anno Sigmaris
Duszne popołudnie dawało się we znaki. Edgar siedział w stróżówce i dzióbał łyżką w misce z gulaszem, przyglądając się przy tym jak trzech strażników gra w karty. Zaczął bujać się na dwóch tylnich nogach krzesła w zadumie. W powietrzu czuć było zaduch, smród potu i puszczanych co chwilę bąków. Nawet mucha, która uparcie atakowała gulasz była jakaś zamulona. Ten dzień zaczął go dobijać.
- Herr Doktor!!! Herr Doktorrr!!!! – Drzwi od stróżówki otworzyły się z hukiem, który był w stanie obudzić nieboszczyka.
– Herr Doktor! – Strażnik, który krzyknął po raz trzeci rozejrzał się. Edgar leżał już na posadzce z bólem głowy od uderzenia o ścianę po upadku z huśtającego się krzesła. W powietrzu wirowały karty jednego ze strażników, który starał się zachować pozory, że wypadły mu przez przypadek a nie ze strachu.
- Stul pysk idioto! Co się stało?! – Sierżant wstał i poprawił pas, nad którym wylewały się fałdy tłuszczu.
- Przywieźli go… Herr Doktor ma ściąć mu włosy. – Strażnik zakomunikował to z takim przejęciem jakby właśnie miał nadjechać sam Cesarz. W sumie Edgar nie dziwił mu się. Coś zaczynało się dziać.
Szybko udali się na dziedziniec główny, który już był w pełni strzeżony przez Gwardzistów i Straż więzienną. Na dziedziniec pofatygował się nawet sam Hrabia Johan Qintus von Schopenhauer, który rezyduje na terenie Amundsen i sprawuje tymczasowo urząd Zarządcy pod nieobecność samego Barona Alberta von Amundsen, którego rodzina jest w posiadaniu twierdzy od pokoleń. Grubas – bo tak Hrabiego nazywają poza jego uszami – stanął z wydętym brzuchem i kielichem bretońskiej brandy. Pod jego pachą krzątał się równie spasiony pies rasy Buldog Albioński. Wóz pancerny zatrzymał się przed stajniami. Gwardziści i kusznicy stali w gotowości na murach. Na samym placu znalazła się eskorta dwudziestu zbrojnych. Edgar zaczął zastanawiać się kim jest ten osobnik, że tak się go boją. Drzwiczki otworzyły się i wysiadł… Gerhard Hess… Poszarpane łachmany, Brudne nie podcięte włosy, ale nie było co do tego wątpliwości. Edgar poznał jego wzrok. To był Hess.
- Witamy w Twierdzy Amundsen Herr… - Grubas spojrzał na karteczkę z zapisanym nazwiskiem.
– Och… Baron Gerhard von Schwerin… Coś podobnego. Myślałem, że ten ród już wymarł.
- Przykro mi, że tak Hrabiego rozczarowałem. Witam Herr Doktor. – Więzień skłonił się w kierunku Edgara.