Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2009, 15:44   #10
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Rozdział I

Więzień



Twierdza Amundsen w Górach Środkowych
`
10 Vorgeheim 2524 K.I. Anno Sigmaris



Duszne popołudnie dawało się we znaki. Edgar siedział w stróżówce i dzióbał łyżką w misce z gulaszem, przyglądając się przy tym jak trzech strażników gra w karty. Zaczął bujać się na dwóch tylnich nogach krzesła w zadumie. W powietrzu czuć było zaduch, smród potu i puszczanych co chwilę bąków. Nawet mucha, która uparcie atakowała gulasz była jakaś zamulona. Ten dzień zaczął go dobijać.

- Herr Doktor!!! Herr Doktorrr!!!! – Drzwi od stróżówki otworzyły się z hukiem, który był w stanie obudzić nieboszczyka. – Herr Doktor! – Strażnik, który krzyknął po raz trzeci rozejrzał się. Edgar leżał już na posadzce z bólem głowy od uderzenia o ścianę po upadku z huśtającego się krzesła. W powietrzu wirowały karty jednego ze strażników, który starał się zachować pozory, że wypadły mu przez przypadek a nie ze strachu.

- Stul pysk idioto! Co się stało?! – Sierżant wstał i poprawił pas, nad którym wylewały się fałdy tłuszczu.

- Przywieźli go… Herr Doktor ma ściąć mu włosy. – Strażnik zakomunikował to z takim przejęciem jakby właśnie miał nadjechać sam Cesarz. W sumie Edgar nie dziwił mu się. Coś zaczynało się dziać.

Szybko udali się na dziedziniec główny, który już był w pełni strzeżony przez Gwardzistów i Straż więzienną. Na dziedziniec pofatygował się nawet sam Hrabia Johan Qintus von Schopenhauer, który rezyduje na terenie Amundsen i sprawuje tymczasowo urząd Zarządcy pod nieobecność samego Barona Alberta von Amundsen, którego rodzina jest w posiadaniu twierdzy od pokoleń. Grubas – bo tak Hrabiego nazywają poza jego uszami – stanął z wydętym brzuchem i kielichem bretońskiej brandy. Pod jego pachą krzątał się równie spasiony pies rasy Buldog Albioński. Wóz pancerny zatrzymał się przed stajniami. Gwardziści i kusznicy stali w gotowości na murach. Na samym placu znalazła się eskorta dwudziestu zbrojnych. Edgar zaczął zastanawiać się kim jest ten osobnik, że tak się go boją. Drzwiczki otworzyły się i wysiadł… Gerhard Hess… Poszarpane łachmany, Brudne nie podcięte włosy, ale nie było co do tego wątpliwości. Edgar poznał jego wzrok. To był Hess.


- Witamy w Twierdzy Amundsen Herr… - Grubas spojrzał na karteczkę z zapisanym nazwiskiem. – Och… Baron Gerhard von Schwerin… Coś podobnego. Myślałem, że ten ród już wymarł.

- Przykro mi, że tak Hrabiego rozczarowałem. Witam Herr Doktor. – Więzień skłonił się w kierunku Edgara.
 
DrHyde jest offline