Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2009, 16:43   #2
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Portowe miasta zawsze miały swój niepowtarzalny urok. Gwar rozmów w wielu różnych językach, nawoływania sklepikarzy czy głos marynarzy świętujących powrót z kolejnego rejsu. Istna kakofonia dźwięków, a jednak był w tym wszystkim jakiś dziwny czar. Być może przypominał młodemu baronowi inne czasy ... przypominało to oczywiście jego kraj. Manticore ... w końcu wyspiarskie państwo, każdy miał coś wspólnego z morzem.

Zresztą zawsze kiedy wiatr przynosił zapach morskich fal przypominał sobie swoją pierwszą bitwę, gdy Porucznik William Warrington z Książęcego Korpusu Marines wykazał się męstwem. Oczywiście nie ominęła go nagroda, ale mimo tego, że jego dziadek rządził całym państwem, po tych wydarzeniach nikt nie mógł powiedzieć, że swoje stanowisko otrzymał z powodu pochodzenia. Zresztą jego późniejsza służba to udowodniła. Bez zdolności nie dostałby się do jednego z najbardziej elitarnych oddziałów Imperatora, a z pewnością nie zostałby w końcu jego dowódcą.

Zacisnął powieki gdyż do głowy zaczęły wlewać się inne wspomnienia, te przyjemniejsze ... i oczywiście ta najnowsze, te które nadal niosły ze sobą pewną gorycz, ale oczywiście istniała nadzieja ... dopóki żył nadal istniała szansa i los może zostać odwrócony. W końcu wielu szermierzy swoją bronią przepisywało na nowo losy wielu ludzi.

Oczywiście początek tej wyprawy, nie należał do tych wymarzonych przez niego. Miał ochraniać inkwizytora ... zapominając o pewnych osobistych przyczynach, przez które wolałby nie zbliżać się do tej osoby, w znaczący sposób ograniczała jego możliwości wykazania się. Gdyby dostał do dowodzenia, któryś z Pułków ... no cóż od Imperatora nie było co liczyć na więcej podopiecznych. Będzie trzeba w jakiś sposób wykazać się przed Franciszkiem I czy tym jego dowódcą wojsk i być może wtedy otrzyma odpowiednie stanowisko, w tej całej wyprawie.

Przerwał swoje rozmyślania od niechcenie obserwując zebrany na pokładzie tłumek, jego wzrok na chwilę zatrzymał się na jego podopiecznym. Cóż jeżeli będzie trzeba go bronić, to sobie poradzi. Był świetnym szermierzem ... chociaż zawsze gdzieś tam czaili się lepsi, poza tym jeżeli zagrożenie byłoby większe ... cóż wtedy zawsze pozostawały pistolety.

W końcu oparł się plecami o jeden z masztów czekając na rozwój sytuacji i skończenie tej inspekcji. Oczywiście mógłby zaoponować, że to niegodne ... ale zasady na statku były twarde, a poza tym nie było sensu zwracać w tym momencie na siebie uwagi ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline