Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2009, 01:58   #6
Angrod
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Stara sieć rybacka była szorstka w dotyku. Mokre włókna naprężały się w dłoni, lecz nie było słychać charakterystycznego skrzypiącego dźwięku szamoczących się wewnątrz ryb. Tym razem sieć była pusta. Za wyjątkiem wilgotnego skrawka papieru. Mężczyzna podciągnął się jedną ręką za cumę na nabrzeże, wspinając się po niebezpiecznie śliskich od osadzających się glonów kamieniach. Na pewnym gruncie ostrożnie, delikatnym ruchem rozłożył sieć, uważając by pergamin nie rozpadł mu się w rękach. Dobrej jakości papier listowy nie był jednak długo w wodzie i dał się wyswobodzić z drobnych skrętów rybackiej linki. Tusz był całkiem rozmazany.

*****
Żeglarze oczywiście zgodzili się odstąpić żar z paleniska. Właśnie skończyli posiłek, tak cudownie inny od pokładowej papki serwowanej przez kuka i żadnemu nie chciało się skoczyć tych paru metrów po wodę do gaszenia, a i w pęcherzach jakoś nie było potrzebnego zapasu. Zatem radośnie ruszyli uzupełnić braki. Mężczyzna został sam. Uważnie rozprostował pergamin nad żarem i trzymał go tak przez moment. Po chwili wyjął z woreczka ciemny proszek i posypał nim jedną stronę kartki. Gdy ta wyschła efekty tych zabiegów wciąż nie były widoczne. Papier wyglądał jeszcze gorzej niż po wyłowieniu, tuszu kompletni nie było widać. Mężczyzna jednak nie wydawał się być tym przejęty. Zdmuchnął z pergaminu resztki pyłu i powoli przejechał po nim palcem. Wyraźnie poczuł ślady, które w strukturze kartki wyżłobiło pióro. Przejechał palcem po całym tekście dwukrotnie, dochodząc do słów:

"Franciszek I de Clee,
książę Arish, hrabia Geutrin
"

List wylądował w palenisku.

*****

- Naprawdę chcesz się zamienić za kajutę na Zdobywcy? - Powiedział z niedowierzaniem bosman przekładając w palcach bogato zdobiony pierścień - Nie żeby mi to przeszkadzało, ale musisz jeszcze przekonać - w tym miejscu siarczyście splunął na keję - tego szczura von Terette.

*****

Kapitan Haerling von Terette był zbyt zaskoczony żeby skląć swojego rozmówcę.

- Nie wiem jakim sposobem dostałeś się na Zdobywcę i jeszcze pchasz się do mnie. Ale daj mi jeden cholerny powód dlaczego na bosmana miałbym wziąć ślepego?

- Kapitan Khedar też miał co do mnie wątpliwości, początkowo. - Mężczyzna podwinął rękaw ukazując tatuaż na przedramieniu. Prosty wzór składający się z kilku obręczy.

Von Terette spojrzał z pewnym uznaniem na symbol. lecz zaraz powrócił to swej niezadowolonej miny.
- I tak nie lubiłem tej świni - splunięcie - niech go szkorbut wykręci. Dobra nie mam czasu na te bzdety. Cholera masz tę kajutę. Khedar dał sobie z tobą radę to i ja nie będę gorszy. - Kapitan zatrzymał się jeszcze gdy miał odejść - Tylko pamiętaj raz się nie sprawdzisz, a odsyłam cię skąd przylazłeś, wpław. I jeszcze raz mi powiedz jak na ciebie wołają?

- Hadrian de Nocard panie kapitanie.

*****

Młody, smukły mężczyzna o ciemnych, prostych włosach stał oparty o rzeźbioną flaszburtę. Gdyby nie to, że jego oczy skryte były pod przepaską z ciemnego materiału sprawiałby wrażenie zapatrzonego w horyzont. Ubrany był prosto, po żołniersku z lekką szlachecką elegancją.



Nie wiadomo skąd, jego zaciszne miejsce nawiedziła grupa dyskutantów rozprawiających o roli współczesnej armii. Hadrian nie dał się wciągnąć w rozmowę. Co znacznie ułatwiło mu przybycie znamienitych postaci w osobach Archibalda de Valsoya i marszałka Andre al'Thora Przywitał ich z szacunkiem, lecz nie zamierzał wtrącać się w rozmowę. Odszedł kawałek w poszukiwaniu odosobnienia, lecz i tu natknął się na kolejnego pasażera statku. Już wcześniej rozpoznał słynnego pogromcę smoka, Hella de Mer. Postanowił skorzystać z tak miłej okazji.

- Dzień dobry, chciałbym się panu przedstawić.- Wyciągnął doń rękę - Jestem Hadrian de Nocard, wyrażenie "wiele o panu słyszałem" brzmi w pana przypadku dość trywialnie. - Uśmiechnął się - Proszę wybaczyć mi śmiałość, ale chciałbym zapytać co spowodowało pańską decyzję o przyłączeniu się do rejsu? Czyżby w Nowym Świecie odkryto już smoki?
 
Angrod jest offline