Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2009, 19:36   #4
Prabar_Hellimin
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
Tropiciel rozejrzał się. Ghorghis wraz ze swoim oddziałem ratowali się ucieczką. Orkowie nawet nie próbowali ich gonić. Nie musieli.

Jeden z uciekających jeźdźców, który najwyraźniej miał najszybszego konia, spotkał się z sosną. Drzewem wymachiwał z niezwykłą lekkością jakiś stwór. Tropiciel przyjrzał się mu. Nie mógł określić czym było to stworzenie – sylwetką i posturą przypominało górskiego trolla, jednak miało gadzie oczy i było częściowo pokryte łuską. Tych miejsc na ciele, których nie pokrywała łuska, nie pokrywała nawet skóra, przez co widok tego stwora był przerażający i jednocześnie obrzydliwy.

Podobny stwór stał za liniami wargowych jeźdźców i szykował się do rzutu kolejnym głazem w ludzi, którzy właśnie zmieniali zamierzony kierunek ucieczki. Przy tym wszystkim obydwa stwory wydobywały z siebie dźwięki, które kojarzyć się mogły z paleniem kogoś na stosie.

Tropiciel schował się za drzewo, unikając w ten sposób lecącego głazu. Siedział przez chwilę i rozmyślał, co w tej sytuacji może zrobić. Spoglądał kątem oka na stwora, który właśnie zmiażdżył sosną dwóch kolejnych ludzi wraz z końmi. Spojrzał na ostrze półtoraka i znów na pobojowisko.

Z zadumy wyrwało go uderzenie głazu w sąsiednie drzewo, które po chwili z trzaskiem upadło. Tropiciel zerwał się na nogi i zakradł się za opętańczo wymachującego sosną potwora.

Nie znał tego stwora, ale pewnym było jedno: wszelkie istoty, od ludzi i elfów po orków i trolle, a nawet tak odmienne od powyższych, jak smoki, dosłownie wszystkie znane mu istoty, które posiadały nogi traciły możliwość poruszania się po podcięciu ścięgien. A ścięgna zwykle były podobnie ulokowane.

Yajwin wyciągnął miecze i gdy potwór wykonał kolejny zamach drzewem podciął mu ścięgno prawej nogi, na której utrzymywał w tej chwili ciężar swojego ciała. Stworzenie zawyło tak strasznie, że nawet orkowe wargi zaczęły się płoszyć. Zdezorientowany stwór próbował się podeprzeć trzymanym drzewem aby nie upaść, jednak tropiciel naciął mu również ścięgna drugiej nogi, co spowodowało kolejny wrzask i upadek zwierzęcia.

Orkowie najwyraźniej dojrzeli Yajwina, gdyż rozpoczęli szarżę w jego kierunku, a drugi potwór wymierzył kamieniem w jego stronę.

Po głuchym uderzeniu głazu w coś miększego od ziemi rozległ się kolejny wrzask, jeszcze głośniejszy i jeszcze nieprzyjemniejszy od poprzednich. Lecący głaz trafił w leżącego stwora.

Ghorgis i reszta jego ludzi wykorzystali okazję i uciekli w las. Tropiciel próbował tego samego, jednak on musiał martwić się goniącymi za nim doborowymi orkami.
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P
Prabar_Hellimin jest offline