Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2009, 12:19   #5
Wrzosio
 
Wrzosio's Avatar
 
Reputacja: 1 Wrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie cośWrzosio ma w sobie coś
Danny wysiadł z samochodu, przeciągnął się rozprostowując kości po paru godzinach siedzenia niemal nieruchomo. Miał serdecznie dość jazdy, samochodu, ścisku, smrodu fajek. Zawsze jakaś zaleta postoju, tu przynajmniej koleś nie będzie jarać. Najlepiej było by tu nie zostawać zbyt długo. Nie miał pojęcia ile odjechali od Teksasu ale jeśli nadal można było spotkać tych teksańskich pros... tolinijnych ludzi mogły być kłopoty. Nie, nie to żeby miał jakieś zatargi z Teksańczykami, po prostu pamiętał, że to mili i serdeczni ludzi, tylko nie przepadali za Arabami i Murzynami czyli mogli się przypieprzać do połowy załogi vana.

Zmusił się do nie rzucenia do kierowcy kilku uwag na temat zapominania własnej głowy lub innej części ciała. Ograniczył się tylko do mruknięcia pod nosem - Odpiszę ci to od reszty rachunku kiedy dojedziemy do Detroit i mam nadzieję, że więcej takich niespodzianek nie będzie. - Najwyraźniej reputacja ich kierowcy była głównie wytworem jego własnej fantazji skoro zapominał o takich drobiazgach jak zapas benzyny. Zarzucił plecak na ramię, przyjrzał się jeszcze stojącemu nieopodal Dodge'owi ale skoro nie sposób było dostrzec kto siedzi w środku odpuścił sobie i wolnym krokiem ruszył w kierunku stacji. - Chodźmy panowie, może chociaż w środku będzie trochę chłodniej, chociaż na zimne napoje to nie liczę. - Rzucił z uśmiechem. Na razie całe towarzystwo patrzyło na siebie spode łba i jeśli mieli wytrzymać jeszcze wiele godzin jazdy i się nie pozabijać dobrze było by się trochę wyluzować.
 
Wrzosio jest offline