Quaeelmyth przeklął w myślach białego smoka, dokąd ten paplający głupiec się wybiera kiedy ON miał plany z nim związane? No, ale żaden plan nie przetrwał jeszcze starcia z rzeczywistością, przyznał filozoficznie. Westchnąłby poirytowany, gdyby jeszcze oddychał, siadając naprzeciw czerwonego, tak aby meteoryt znajdował się pomiędzy nimi i owinął ogon wokół łap.
- No to mamy pat - zaczął suchym głosem który wydawał się dobiegać z wnętrza czaszki słuchacza - jeśli postanowimy się tu pozabijać, a zapewniam cię że potrafię się bronić, to tylko podarujemy prezent białopióremu. Zapewne krąży nad nami, aby uderzyć w odpowiednim momencie i położyć łapy na znalezisku... Nie dowierzasz? Jest smokiem - syknął - ma zdradę we krwi, a że wygląda na słabeusza to tylko z pomocą podstępu zwycięża w jakiejkolwiek walce - przerwał aby dać czas na przetrawienie tej myśli napiętemu jak struna jaszczurowi - Na razie jest nas trzech, biblioteki o których mówiła anielica i artefakty cztery. Nie mamy pojęcia gdzie są, jak do nich dotrzeć, ani kto ich broni... - borujący czaszkę głos umilkł na chwilę - możliwe też że pojawią się inni poszukiwacze. Wolałbyś aby nagroda przypadła jakiemuś uzurpatorowi niż jednemu z nas?
Smoczy szkielet wpatrywał się cierpliwie w pokrytą czerwoną łuską bestię poprzez opary unoszące się nad stygnącą skałą.
- Proponuję rozejm - zawahał się - no, może raczej zawieszenie broni, tymczasowe naturalnie... Upewnijmy się że jesteśmy jedynymi pretendentami do miana bogów. A co do kamienia, czymże jest i na co może się nam przydać? Nie oszukuj się, jeśli ktoś może poznać na to odpowiedź to tylko ja. Tak, tak - kontynuował szybko - możliwe że zyskałbym przewagę, ale na jak długo? Czas który ja poświęcę na badania ty wykorzystasz na zdobywanie informacji w inny sposób, a wtedy możemy handlować... Na pewno istnieją sposoby na zapewnienie uczciwej wymiany: wyrocznie, kamienie prawdy, magia. - Głos wibrował od nieskrywanej uciechy - To może być niezwykle interesująca rozgrywka, nieprawdaż? |