Roderick- Lambert wstał po raz wtóry, szybko, jakby rozdrażniony faktem, że musi się powtarzać.
- Martwych pochować w bezimiennych grobach. Rannych trzymać przy życiu. Zamknąć na klucz, ale traktować po dobroci. Mieszkańcom Nysde powiedzieć, że to rycerze króla i, że trzeba ich ukrywać przed przyjezdnymi- tym sposobem streścił cały swój poprzedni wywód.- Wyprawie do Curhan nie jestem przeciwny, ale doradzam tu szczególną ostrożność. Posłuchać plotek, lecz samemu się nie odzywać tam. Wysłać kogoś pod pretekstem handlu. Głosy daję dwa, w tym za nieobecnego Karbula.
Skryba usiadł, krzyżując ręce na piersi i zawieszając wzrok na tylko sobie znanym punkcie, jak gdyby zamyślił się nad czymś istotnym. Zastanawiał się w duchu, kiedy wreszcie zebranie dobiegnie końca. Starał się sprawiać wrażenie mało zainteresowanego obcymi, ale w duchu planował udać się, by zobaczyć ranną niewiastę zaraz po naradzie Starszych. Poza tym... szlag go z wolna trafiał, bo tego dnia nie wypił jeszcze ani jednej zaprawionej specjalną mieszanką herbaty, od której był, można rzec, uzależniony. Ponadto planował wieczorem obserwację nieba, a deszczowe chmury popsuły jego zamiary. Podniósł głowę, obrócił lico do jedynej niewiasty w grupie i wypchnął językiem polik w krasnoludzkiej manierze obrazującej obleśne myśli. Zrobił to tylko i wyłącznie dla zabawy, chcąc zaobserwować reakcję Alesany. |