Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2009, 23:34   #9
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Damian na pierwsze oznaki świadczące że coś dzieje się „nie tak”, zareagował w sposób typowy dla przedstawicieli swojego Klanu. W miejscu gdzie jeszcze mgnienie oka wcześniej stał hotelowy boy, w tym momencie pozostało tylko wspomnienie i delikatna unosząca się w powietrzu sugestia rynsztoka, choć ta była wyczuwalna chyba tylko dla Torreadorów…

Kiedy Nico uchylił drzwi, Damian wślizgnął się obok niego do pomieszczenia z którego dochodziły odgłosy. To co pierwsze rzuciło się mu w oczy, to brak jakiegokolwiek ruchu nie wywoływanego podmuchem powietrza. Wszystkie sylwetki przy długim rzeźbionym stole nie drgnęły nawet o centymetr pomimo zaistniałego w sali poruszenia. Po chwili nie dłuższej niż kilka sekund, czarnoskóry właściciel świnki rzucił na tą tajemniczą sprawę nieco światła.
Słowa same płynęły z ust patrzącego na rozgrywającą się scenę Damiana...

Rzekł wtedy, przez Uriela sam Wszechmogący:
Po wsze czasy, ty i twoje potomstwo
będziecie kryć się z dala od światła,
pić będziecie tylko krew
a jeść będziecie tylko popioły
Po wsze czasy pozostaniesz taki jak w chwili śmierci,
nigdy nie rozwijając się ani przemijając.
Na zawsze pozostaniesz w oddaleniu od światła,
a wszystko czego się tkniesz, w nicość się obróci
Tak niechaj pozostanie na wieki wieków…

Czytanie z Księgi Nod w wykonaniu Damiana przerwało dopiero otwarcie drzwi i ujawnienie maleńkiego pana Stanforda. Fakt że mała, drewniana laleczka porusza się zdziwił Damiana, jednak jeszcze bardziej zaskoczył go fakt, że sam będąc poruszającymi się, zawieszonymi w czasie zwłokami miał problemy z akceptacją istnienia takiej ożywionej marionetki. Dopiero teraz, wyrwany jakby z transu, mógł ujrzeć rozbitą gablotkę i rozsypane wszędzie drobiny szkła...



Użycie głosu zerwało zasłonę która spowijała go i chroniła przed wzrokiem innych. Stał teraz w strategicznym punkcie, starając się mieć jak najlepszy wgląd w sytuację w całym apartamencie. Widział rozbitą witrynę i kupki popiołu pozostałe po członkach Primogenu jak i samym Księciu. Nie chciał dotykać niczego, choć z dwóch zgoła odmiennych powodów.
Pierwszym była znajomość działania mocy dyscypliny Nadwrażliwości i śladów które mógłby zatrzeć. Z tego też powodu rad byłby widzieć że córka jego dawnej mentorki zrobiła z niej użytek. Z drugiej jednak strony, żal mu było ryzykować jej egzystencję. Co jeśli jakiś tauamturgiczny rytuał który mógł być przyczyną ostatecznej śmierci tych wampirów, wciąż mógł jeszcze działać? Co jeśli przeklęte były właśnie meble na których zasiadali?

Wątła, przelotna znajomość z Eve była jednak bardzo przydatna tu, na tej obczyźnie, a w zaistniałej sytuacji wręcz z każdą chwilą nabierała na wartości. Trzeba było jednak zaryzykować i pozwolić jej działać. Właśnie stracili swojego protektora w osobie Księcia. Damiana zaczęło zastanawiać, jak długo udało by mu się odgrywać role poszczególnych osób które właśnie zginęły. Pocieszający nieco był fakt że byli już dawno martwi, tak więc nie mógł powiedzieć że nie czekał aż ich ciała ostygną. Sam jednak również nie chciał pozostawać bezczynnym, więc ponownie wytężył swoje może skromne, ale i tak nad wyraz rozwinięte jak na członka jego klanu zdolności do nadnaturalnej percepcji…

-Bez paniki. Chyba wszyscy zgodzicie się ze mną, że sprawa która właśnie zaistniała, jak najdłużej powinna pozostać tajemnicą ósemki członków Rodziny która właśnie przebywa w tym pokoju… -rzekł spokojnie, starając się by sens jego słów dotarł do reszty zgromadzonych -…no i tej małej, wietnamskiej świnki oczywiście. –dodał jeszcze.
 

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 21-06-2009 o 19:08.
Ratkin jest offline