Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2009, 09:07   #6
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Zdziwienie odmalowało się na twarzy Davida, kiedy ten otworzył oczy. Po pierwsze nie pamiętał, by je zamykał, a po drugie, gdzie się znajdował? Podniósłszy się nieznacznie i podparłszy na przedramionach rozpoczął oględziny tego dziwnego miejsca. To z pewnością nie był Nowy Jork. Zdecydowanie za zielono, nawet jeżeli miałby to być Central Park. W dodatku do jego uszu nie dochodziły odgłosy eksplozji, ani też nie potrafił dostrzec nigdzie członków swojego zespołu jak i przeciwników. Doskonale przecież pamiętał, ba nawet czuł, bliskość Carnage'a szykującego się do wykończenia go.

Podniósłszy się już całkowicie do pozycji pionowej, był w 100% pewien, że nie znajduje się tam, gdzie powinien teraz być. Więc, gdzie jest? Immortal westchnął i najpierw poprawił na nosie swoje okulary z czerwonymi szkłami, a później przeczesał dłonią włosy. Spokojnie rozpoczął analizę sytuacji. Terenu nie znał, nie potrafił odnaleźć także jakiegokolwiek elementu, który pozwoliłby mu określić swoje położenie. Z badaniem terenu zatrzymał się na chwilę, kiedy jego wzrok natknął się na statek kosmiczny. David zmrużył oczy przyglądając mu się. Hmm, nie wyglądał na statek Scrulli, więc na pewno nie został przez nich schwytany. Dalsze jednak rozmyślania nad właścicielem statku postanowił zostawić na później i rozpoczął dalszą analizę. Szybko jednak ją przerwał, kiedy znajomy głos wypowiedział jego pseudonim. Immortal odwrócił się i stał teraz twarzą w twarz ze swoim znajomym, ale...
- Cabal? Co z Tanyą? - musiał o nią zapytać, może nie powinien pytać tylko o nią, ale musiał - A ty? Kiedy zapuściłeś włosy i jakim cudem przebrałeś się w strój, którego od dawna nie używasz? -

Pytania musiały pozostać na później, gdyż poza Cabalem, wśród zgromadzonych na tej polanie osób, Immortal rozpoznał jeszcze dwie twarze. Jakimś cudem pojawił się tutaj też Punisher, osobiście nic do niego nie miał, ale to był większy narwaniec niż David. Ba, niż David i Jesus razem wzięci. Drugą osobą, której obecność zdziwiła Immortala, był Nightcrawler. Świetnie, ładne zbiorowisko bohaterów. Solowy narwaniec, członek X-men i dwójka członków Mighty Avengers. No przynajmniej David był pewny swojego członkostwa, gdyż Cabal wyglądał inaczej niż ten, którego on znał. Reszty towarzystwa nie znał, ale prawdopodobnie także byli jakimiś bohaterami, mniejszego bądź większego kalibru. Chociaż mógł mieć wątpliwość, kiedy patrzył na rudą ubraną w strój pokojówki. Cóż, z Tanyą też lubił się tak bawić, ale co osoba ubrana w takie wdzianko może robić tutaj? Zakładając ręce na klatce piersiowej i spoglądając w stronę statku, zobaczył kolejne znane mu osoby, a dokładniej jedną. Bardzo dobrze znaną. Magneto... David uniósł brew, kiedy słuchał słów Erica i Aarona. Otherworld? W całym swoim życiu nie słyszał o takim miejscu, a teraz się w nim znajdował? W dodatku bez możliwości powrotu na Ziemię? Nie możliwe... miałby nigdy więcej nie zobaczyć swoich przyjaciół? Swojego zespołu, swojej Tanii?

Kiedy Cabal zaczął mówić coś o jakichś demonach i Piekle, Immortal spojrzał na niego zdziwiony. Jakie demony? Przecież zanim David znalazł się w tym całym Otherworld, Mighty Avengers walczyli z rodziną Carnage'a, zasiloną przez Octopusa, Shockera i Rhino... Więc, to by znaczyło, że ten Cabal, to nie ten sam, którego zna David? Ale jak?
- Dobra, mam kilka pytań. Jak znaleźliśmy się tutaj i w jakim celu? Bo z waszych słów i z tego, co wiem przynajmniej o trójce z tu obecnych, to ściągnęliście tutaj bohaterów. Tutaj nasuwa się kolejne pytanie. Jakim cudem Cabal walczył z demonami, kiedy razem ze mną i resztą Mighty Avengers bronił NY przed Carnagem i spółką? -
Coś mu tu śmierdziało. Cabal nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie, takiej mocy nie posiadał. W dodatku wyglądał inaczej niż ten, którego znał. Magneto też mimo iż był Immortalowi znany, wydawał się jakiś... obcy.
 
Gekido jest offline