Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2009, 12:30   #7
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
Odpuścił sobie i czekał na koniec, zamknąwszy oczy. Nieskazitelna światłość błysnęła mu przez przymknięte powieki. A potem ciemność. Wszechogarniająca ciemność. Która to rozlewała się... wszędzie? Nie tak wyobrażał sobie niebo. Czy może nawet piekło. W sumie, to nie był nawet pewien gdzie trafił. Przez zamknięte oczy trudno byłoby mu to stwierdzić. Otworzył więc jedno oko zaraz jednak zamykając je spowrotem. Oślepiło go jasne światło. Przez skórę czuł nacisk "czegoś" na tył jego kostiumu. Czegoś, czego w pierwszej chwili nie mógł zidentyfikować. Zmysły powoli zaczęły wracać do normy. Ponownie, tym razem jednak bardzo powoli zmusił się do otwarcia oczu..

Kurt leżał na plecach. Wodził żółtymi oczami po całym krajobrazie go otaczającym. W górze nad nim było drzewo, z szeroko rozpostartymi gałęziami. Rozejrzał się wokoło, podnosząc narazie tylko głowę i podpierając się na łokciach. Źdźbła trawy falowały na lekkim wietrze. Wokoło widać było jakieś wzgórza i pagórki, strumyczek. Ba, był nawet i las. Przez listowie dostrzec można było błękitne niebo, z naniesionymi na nie kilkoma puszystymi chmurami. Zastanawiał się, czy aby na pewno to do nieba powinien trafić. W jego rozmyślaniach było to bowiem niczym rajski krajobraz, przedstawiany w wielu religiach. Tylko jedna rzecz jak narazie zaburzyła mu wizję Edenu. Była to jakaś olbrzymia budowla. To coś, co wystawało ponad ziemię wyglądało mu na jakąś budowlę. Albo statek kosmiczny, do połowy zakopany w ziemię.

Rozglądając się, dopiero teraz zwrócił uwagę na pewien drobny szczegół. Chociaż drobnym nie można nazwać faktu, że obok niego "wylądowało" w różnych pozach na oko dziesięcioro skrajnie różnych postaci. Kilka z nich, tak jak on, nadal leżało i wylegiwało się w trawce. Kilka natomiast zdążyło już wstać. Poczuł na sobie kilka spojrzeń. Wyrażających zarówno strach, jak i zaciekawienie lub niepewność. Znalazła by się tam także i nutka wrogości...
- Raj, nie ma co. - mruknął Kurt do siebie - Nie mam pojęcia, co ja tu robię. I co zrobię z całym tym czasem wolnym. Chociaż.. Może coś się wymyśli.
Ułożywszy się wygodnie na zielonej trawie, położył się na plecach, podpierając głowę na skrzyżowanych rękach. Ogonem zaś podrapał się po głowie. Zamknął leniwie oczy. Taaak, do tego mógłby przywyknąć...

Sielankę przerwało przybycie dwóch mężczyzn. Dość głośne wejście, obfitujące w przekleństwa, zwróciło jego uwagę. Podniósł powiekę, i przyglądał się tym dwóm. Jeden, łudząco przypominał mu Magneto. Drugi wyglądał jakby miał zamiar zaraz iść zanurkować. Przylegający do jego ciała kostium zakrywała tylko brązowa kurtka. Ich kłótnia została przerwana, kiedy zauważyli zebraną gromadkę. Z zaciekawieniem przysłuchiwał się wyjaśnieniu. Jego nowy dom będzie tutaj? Uznany za martwego? Kilka pytań cisnęło mu się na usta, ale powstrzymał się od zadawania.

Jak się okazało, starszym, siwiejącym mężczyzną był jednak Magneto. Powitał ich z klasą. Bez wrogości w głosie. Kurt z jakiegoś powodu został uratowany. Otherworld, tak bowiem została im przedstawiona przestrzeń, leżała "W miejscu położonym poza czasem i przestrzenią, gdzie każdy posiadający odrobinę szczęścia, teoretycznie zdechły, potencjalny superbohater znajdzie coś dla siebie..." , jak to ujął towarzysz Magneto.

Trochę już rozbudzony, i wyraźnie zaciekawiony zaistniałą sytuacją podniósł się z pozycji leżącej. Skrzyżował nogi i podparł się na nich łokciami. Ogon, nieświadomie i beztrosko, latał we wszystkie strony, niczym u rozradowanego szczeniaka. Był szczęśliwy że żyje.
Kurt nie lubił przejmować inicjatywy. A i żadne pomysłowe pytania nie przychodziły mu w tej chwili na myśl. Siedział więc, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń...
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>
Zielin jest offline