Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2009, 20:32   #101
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Mallory beznamiętnie obserwował przekraczających przejście dla pieszych zwykłych ludzi ... właśnie zwykłych ludzi. Gdyby jeszcze kilkanaście dni temu zobaczył Johna, zrzuciłby to na karb podobieństwa czy sfingowanej śmierci. Jednak paręnaście dni temu wydarzenia z dżungli Kolumbii, były tylko złym wspomnieniem. Czasami wydawały się koszmarem wywołanym tamtymi wszystkimi zdarzeniami, halucynacją, która przecież mogła się zdarzyć. Tyle razy to sobie tłumaczył, tyle razy odgrywał tą scenę w swojej głowie.

Potem przyszły wydarzenia w Iraku. Wtedy zaczął myśleć, że coś chce go dopaść. Później oczywiście słowo coś, zastąpiło inne, bardziej logiczne i wydawałoby się odpowiedniejsze "ktoś". Prawda była jedna inna. Nie mógł sobie teraz pozwolić na żadne błędy. Posiadł wiedzę, której zwykły człowiek nie powinien znać. "Poznasz prawdę, a prawda cię wyzwoli" po raz kolejny powtórzył motto CIA, swojego dawnego pracodawcy. Mieli rację, chociaż nawet nie wiedzieli. Prawda go wyzwoliła ... wyzwoliła go z tego małego zamkniętego, racjonalnego świata w jakim żył do tej pory. I kiedy zobaczył twarz zmarłego towarzysza broni, wiedział jedno ... musiał dziać. Świat był dużo bardziej skomplikowany niż myślał wcześniej i teraz potrzebował każdego kontaktu. Wszystkiego co mogłoby pomóc mu przeżyć w tej nowej rzeczywistości, wszystkiego, co mogłoby pomóc mu walczyć ... i wygrywać. Stevard mógłby być tym czymś.

Z piskiem opon zawrócił swój samochód i szybko zaparkował niedaleko hotelu. Wysiadł zamykając drzwi i spokojnym, acz zdecydowanym krokiem podszedł do boya. Z portfela wprawnym ruchem wyjął banknoty Euro, stanął plecami do wejścia do hotelu

-Dzień dobry. Mam nadzieję, że jest pan fanem architektury? - zapytał dziennikarz pokazując mu tył banknotu. -Bo mam ochotę trochę jej rozdać, tylko za parę odpowiedzi -

Chłopaczek popatrzył na niego chciwym wzrokiem, rozejrzał się czy ktoś go nie obserwuje i skinął głową

-Wal pan -

-Jak nazywa się facet, który przed chwilą odjechał sprzed hotelu - pytania zadawał najbardziej normalnym tonem głosu, ot przyjacielska pogawędka. Nie robimy tutaj nic podejrzanego, nikt nie musi się tym zainteresować, a ty chłopaczku nie masz się niczym przejmować. Ty masz tylko skasować trochę kasy za kilka odpowiedzi

- To Timothy Jamesson, przynajmniej tak się melduje - odpowiedział uśmiechnięty boy, gdy David dodał kolejny banknot do zapłaty

- A w którym pokoju mieszka? - zapytał dziennikarz słysząc pierwszą odpowiedź i ciesząc się w duchu, z takiego obrotu spraw. Skoro spędzał tutaj czas, mógł go podejść ... przynajmniej teoretycznie

-Zawsze w 316 -

Kolejne pytanie, które naprowadziło Davida na pewne kwestie. Boy nieświadomie zdradzał mu sporo informacji, w tych zdawkowych zdaniach, jednak w końcu on był kiedyś szpiegiem, a ten chłopaczek nie miał żadnego przeszkolenia. Takich ludzi łatwo było podejść, szczególnie że nie zdawali sobie sprawy, ze swojej prawdziwej wartości. A często byli kopalnią złota.

-A jak często się tutaj pojawia?-

-Co jakieś 2, 4 miesiące przyjeżdża na od 3 do 7 dni - A to znaczyło, że musiał tutaj załatwiać jakieś w miarę stałe interesy. Ciekawe co to było? Ciężko było powiedzieć, a boy tego raczej nie wiedział i nie było sensu o to pytać.

- A wiesz coś o jego zajęciach, jakimś hobby ?-

-W zasadzie nie, wie pan dobre ubrania, szybkie samochody, czasem piękne kobiety. Pewnie to jakiś biznesmen w delegacji, wie pan urwał się z domu i trochę szalej. A Hobby? Nie raczej żadnego nie ma, przynajmniej żadnego bardzo widocznego. Korzysta z hotelowej siłowni i SPA. Choć czasami dostarczają mu bilety do kina, teatru, galerii... - W tym mniej więcej momencie w drzwiach pojawił się ktoś z obsługi hotelu, a Mallory szybkim ruchem wsadził boyowi pieniądze do kieszeni. Nikt nie mógł tego zauważyć, lata wprawy.

-Czy mogę w czymś pomóc?-

-W zasadzie tak- odpowiedział dziennikarz i ruszył do hotelu wyprzedzając człowieczka. Od razu udał się do kontuaru

-Chcę zostawić wiadomość dla osoby zamieszkującej w tym hotelu. Czy mogę skorzystać z waszego wi-fi i drukarki?-

-Ah tak oczywiście, za drobną opłatą -

Były szpieg uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał takie osoby, biznes jest biznes, a dopóki mają napływ gotówki, nie pytają o nic. Szybko wydrukował logo pewnego baru z Bogoty, baru który był znany amerykańskim szpiegom, bo często był miejscem ich kontaktów. Dyskretny ... zresztą "prowadzony" przez agencję, jego właściciel był dobrze opłacany za milczenie i pewną pomoc. Nielegalne rezydentury też musiały gdzieś się rozwijać, a bary była dobrym miejscem.

Zakupił jeszcze kolorową kopertę i zamknął ją.

-Dla pana Jamessona - spokojnie obserwował jak recepcjonista zapisuje nazwisko. Nie poprosił o to, żeby to on sam zrobił. Ludzie naprawdę byli w stanie uwierzyć bardzo szybko, że inni są idiotami. W tym przypadku facet chyba uznał, że Mallory nie jest w stanie tego zrobić i bardzo dobrze, o to przecież chodziło. John będzie miał niespodziankę ...

Dziennikarz podziękował i wyszedł z hotelu. W najbliższym kiosku kupił pre paid, zapisał numer i wyłuskał spomiędzy swoich rzeczy rezerwowy telefon. Zawsze taki woził. Stara Nokia, ale przynajmniej nie do zdarcia. W jego "poprzedniej" pracy warto było mieć dwa aparaty, na wszelki wypadek. Gdyby jeden się wyładował, albo coś mu się stało. Nigdy nie było do końca wiadomo, czy uda się go załadować. Teraz włożył do niego kartę i wrócił do boya z zapisanym na kartce numerem

-Jak chcesz dorobić, to daj mi znać jak wróci pan Jamesson -

-Jasne, ale pracuję tylko do 18 ... a co potem? -

-Jak masz jakiegoś kumpla, to przekaż mu to. Zapłacę wam obu za fatygę -

-Dziękuje -

-O nie to ja dziękuje - powiedział uśmiechnięty Mallory i zawrócił w stronę swojego samochodu. Był niezwykle zadowolony, nie będzie musiał tutaj siedzieć cały czas. Teraz czas było udać się do wybranego motelu, zameldować, a potem poszukać jakiegoś miejsca, niedaleko budki, gdzie będzie mógł pełnić swego rodzaju "dyżur"
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline