Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2009, 20:48   #8
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Goblin najwyraźniej nie grzeszył inteligencją, bo nawet nie przejmował się faktem, że zostawia za sobą ślad, który zauważyłby ślepiec. Sandric ze spokojem szedł za zielonoskórym trzymając się wyraźnego tropu, który po kilku minutach nagle się urwał. Nie przejmując się tym zbytnio tiefling dokładnie zbadał cały teren i wreszcie dojrzał jakiś ruch w krzku dzikiego agrestu. Po chwili doszedł stamtąd pisk i wyskoczył z niego goblin z powbijanymi w ciało kolcami. Zdecydowanie ten osobnik był pozbawiony inteligencji, bowiem teraz niezdarnie dzierżąc w dłoni kord szedł w kierunku łotrzyka. Mamrotał coś przy tym w swojej prostackiej mowie, ale Sandrica niezbyt to obchodziło. Przecież żaden mały, plugawy goblin go nie przestraszy. Dlatego tiefling widząc, że padalcowi niezbyt spieszy się z zadaniem ciosu błyskawicznie podrzucił do policzka kusze, która spoczywała przy jego boku gotowa do strzału. Padł strzał, bełt przeszył gardło goblina na wylot i poleciał dalej w cholerę. Zielonoskóry upuścił broń i wydał charcząc odgłos waląc się na ścieżkę. Sandric ze spokojem podszedł do niego i szturchnął dla pewności czubkiem buta upewniając się, że mały padalec nie żyje. Zadowolony ze swojego strzału załadował ponownie broń i postanowił przeszukać ciało. Jednak oprócz kordu, który łotrzykowi raczej na nic by się nie przydał, znalazł wyłącznie kawałki jakiegoś mięsa w kieszeniach. Sądząc po zapachu i wyglądzie bynajmniej nie były pierwszej świeżości. Sandric z niesmakiem wytarł ręce o mokrą trawę, ruszył z powrotem ku drodze prowadzącej do wioski i niebawem zobaczył już domy jej mieszkańców. Mijając po drodze robotników przy palisadzie zapytał o karczmę. Nie odrywając się od swojej roboty jeden z nich po prostu wskazał mu ją ruchem brody. Nie dziękując Sandric ruszył raźnym krokiem i po chwili już pławił się w cieple gospody. Zamówił u karczmarza kielich wina i coś do jedzenia i usiadł przy pierwszym wolnym stoliku.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline