Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2009, 10:51   #38
Zielin
 
Zielin's Avatar
 
Reputacja: 1 Zielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwuZielin jest godny podziwu
Serce waliło mu jak oszalałe. Wycofywał się znacznie wolniej niż by tego chciał. W podziemnych korytarzach rozległ się kolejny ryk.
- Wrrrrrahhhh!!!- głośniejszy od poprzedniego. Znaczy, że to "coś" jest coraz bliżej! Zaraz potem jednak Thorius usłyszał coś, co wprawiło go w osłupienie.
- Cicho bądź! - dało się słyszeć w odpowiedzi. Dwa magiczne słowa, wypowiedziane w języku jego przodków. magiczne w tej chwili, bowiem nawet na takim zadupiu nie sądził, że znajdzie tu pobratymca.

Thorius najpierw pobladł, a po chwili wybuchnął głośnym śmiechem.
Ja głupi! - pomyślał - Przecież to krasnoludzka mowa. To musi być jakiś mój rodak.
- Kto tam jest? - Thorius usłyszał delikatny strach w głosie współplemieńca. Nie dziwił mu się. On sam przed chwilą powstrzymując się siłą wolni, prawie narobił w portki.
- Spokojnie bracie - odparł. "Zgodnie z tradycją należy z szacunkiem się przedstawić" przemknęło mu przez myśl. - Nazywam się Thorius Stonefist.
- Jesteś krasnoludem - spytał zbliżający się głos niepewnie.
- Oczywiście, że tak. Skąd inaczej znałbym krasnoludzką mowę.
- No tak, ale się wygłupiłem.
- Wrrrhhhhhaaa - rozległo się ponownie.
- Cicho będziesz - krzyknął krasnolud
- Co to za bestia z tobą idzie? - spytał Thorius.
- Nic się nie bój to mój ogar. Pomaga mi w poszukiwaniach. Poczekaj! Stój tam gdzie jesteś, zaraz do ciebie przyjdę.

Thorius Zgodnie z zaleceniem wyczekiwał momentu spotkania krasnoluda w tych podziemiach. Zbliżająca się łuna pochodni dodawała mu coraz większej nadziei. Pomimo, iż rzadko kto, prócz jego rodaków, posługuje się w potocznym języku krasnoludzkimi zwrotami, to zawsze trzeba zostawić odrobinę czujności na wypadek, gdyby okazał się jakiś "wyjątek". Na przykład ohydny półork czy wszechwiedzący i ogromny smok. Chociaż w obliczu tak niskich korytarzy żaden z nich by się tu chyba nie zmieścił.

Czekał z niecierpliwością na pojawienie się pobratymca. Po chwili dwaj krasnoludzi stali obok siebie. Dorównywali sobie wzrostem, chociaż trudno było to ocenić poprzez wielkie hełmy na ich głowach.
- Witaj bracie! Nazywam się Grumil Harthnec, a to jest Puszek.
Thorius spojrzał na swojego brodatego rodaka. Po sprzęcie jaki miał na sobie i ze sobą można było wywnioskować, że trudnią się tym samym fachem. Obusieczny topór, kolczuga i okrągła tarcza na plecach świadczyły, że Grumil raczej nie żyje z wypasu owiec.

Następnie Thorius spojrzał na bestię, którą Grumil miał przy swym boku. I gdy nie była ona na łańcuchu, pewnie wolałby nie stać w jej pobliżu. Brązowa sierść była najeżona. Potworek szczerzył niebezpiecznie zęby i warczał nieprzyjacielsko. Na domiar złego wzrostem dorównywał krasnoludom, więc z łatwością mógłby go rozwalić.


- Nie bój się. Puszek swoich nie rusza - uśmiechnął się Grumil i podrapał bestię za uchem. Ogar tylko za mruczał przyjacielsko.
- Skoro tak mówisz, to w porządku. Opowiedz lepiej co tu porabiasz? - sam podszedł i, wpierw niepewnie, wysunął rękę. Bezpiecznie dotarła ona do celu. Znaczy że nie oszukiwał. Podrapał bestię za drugim uchem, a ta wywaliła jęzor i zamruczała przyjacielsko. "Noż ty! Zupełnie jak udomowiony psiak!"
- No cóż - pociągnął nosem krasnolud - Przeczesuje te cholerne podziemia w poszukiwaniu pewnego przedmiotu, zwą go Amuletem Życzeń.
Thorius zdziwił się, bo myślał już że Grumil podobnie jak on szuka Korony. Tymczasem Amulet?

Thorn zamyślił się.
"Grumil jest właśnie tym, kogo szukałem. Kimś, kto może pomóc mi zdobyć Koronę. Kimś, z kim będę siedział, popijał piwko i prowadził uczone dysputy. O alkoholu, runach i urodziwych dziewkach, rzecz jasna. Pomimo że go nie znam, to wiem jedno. Rodak rodaka nie oszuka. Przynajmniej nie w krasnoludzkiej braci. Powiem mu wszystko co wiem. Może i pomoże, a może to ja udzielę mu swojego topora."
- Może byśmy tak przysiedli sobie na chwilkę?
- Długo już nie robiliśmy z Puszkiem przerw. Chętnie się przysiądziemy.
Obaj krasnoludzi usiedli przy ścianie i zaczęli przeglądać plecaki. Thorius, jako że miał mało rzeczy, szybko znalazł prowiant. Z grzeczności poczekał aż i jego towarzysz znajdzie sobie coś do żarcia. Wyciągnął także coś dla bestii. Coś, co wydawało się w tym nikłym świetle... mięsem. Dość rozległy kawał mięcha. Chyba żywcem odkrojony z jakiegoś bydła.

Wszyscy zaczęli jeść w spokoju. Thorius poczęstował swego pobratymca Piwem noszonym w bukłaku. Jedli szybko, jakby coś ich goniło, rozmawiając tylko przerywnikami zdań. Po posiłku jednakże, zaplanowali krótki odpoczynek, aby jedzenie i browar należycie się umieściło w żołądku.
Pierwszy rozmowę zaczął Grumil.
- Wiesz już, że ja szukam Amuletu Życzeń. Mam więc pytanie, czy...
- Przykro mi to stwierdzić ,bracie, ale jam nic o tym Amulecie nie słyszał.
- wpadł mu w słowo Thorius.
- Szkoda mi to słyszeć. Pocóż więc wędrujesz po tych podziemiach?
- Interesuje mnie artefakt zwany Koroną Władzy.
- Ah, słyszałem o nim. Magiczna korona, zapewniająca absolutną władzę i podobno nieśmiertelność.
- A no podobno. Ja zaś nie szukam tej "absolutnej władzy". Postanowiłem sobie za zadanie odszukać tą Koronę. By żyć w dostatku bez żadnych problemów. Żadne dyktatorskie zapędy mną nie kierują, zapewniam cię.
- Boś ty krasnolud!
- rozległ się dość tubalny, bo wzmocnione echem, gromki rechot krasnoluda. Przyjacielsko klepnął Thoriusa w plecy. Zaraz jednak zamilkł, bojąc się o odczytanie ich pozycji przez nieprzyjaciół. A wszystko, co nie było w tych podziemiach krasnoludem, było wrogiem. - Przepraszam, poniosło mnie.
- Nie szkodzi. Więc, jak mówi legenda...
- Znam te bardowskie bajania. Toć się nie jednego z nich nasłuchałem. Kamienny most prowadzący do Krainy Wewnętrznej. Długi jak pierun! Nie rozumiem więc, dlaczegoż zwiedzasz te lochy? Czyżby kolejny artefakt był tu schowany? i on pomoże ci dostać się do tej Korony?
- Nadmiernie to interpretujesz, Grumilu
- odparł Thorius. - Przebywałem ohydne moczary w drodze do owego mostu. Jednakże, po ujrzeniu dziwnej sceny z udziałem czegoś, co przypominało konia z rogiem...
- To coś to jednorożec
. - poprawił towarzysz.
- Ok jednorożca... A więc, po ujrzeniu walki krakena z jednorożcem ukazało mi się wejście do podziemi. Zaciekawiony, postanowiłem wejść. A nuż znajdzie się i jakiś dodatkowy skarb.
- No i co żeś znalazł?
- Ano nic. Po dotarciu do dużej, owalnej komnaty, ujrzałem dwóch mężczyzn. Po chwili jeden z nich, uprzednio zabiwszy tego drugiego, zaczął odprawiać jakieś rytualne pierdoły. Nim się spostrzegłem, pojawiła się, jak się później okazało, iluzja Korony. Zamieniła się w obłok szarego dymu, a ten w mapę podziemi. Po kolejnych kilku chwilach świetlista droga z tego owalnego pomieszczenia poprowadziła prawdopodobnie do Korony Władzy.
- Bzdury gadasz!
- Pluje sobie w brodę, że to prawda! Najświętsza prawda!
- Widziałem to światło wychodzące z jednego z korytarzy. Zastanawiając się poszedłem wzdłuż niego. No i tak trafiliśmy na siebie. Gdzie zatem ten kapłan?
- Po walce, której skutki możesz zobaczyć tam za rogiem
- wskazał na ledwo widoczne ślady krwi i wystające ciało jednego Gargulca, trafionego jego ciosem. - Rozpłynął się w obłoczku dymu.
- Widać z niego był mag potężny. Nawet iluzjoniści w karczmach potrafią znikać w dymie! Ale żeby jakieś automatyczne namierzanie celu? I ta mapa?
- No właśnie. Też mnie to zdziwiło. Powiedz mi jednak coś więcej o tym Amulecie Życzeń.
- Dobrze, posłuchaj więc...


Grumil zrobił wdech, i miał zamiar zacząć opowieść. W tym momencie jednak do ich uszu doszły jakieś dziwne dźwięki. Puszek zastrzygł uszami i wyszczerzył zęby, warcząc nieprzyjacielsko. Wsłuchując się w pusty korytarz prowadzący do owego owalnego pomieszczenia Thorius usłyszał znajome mu dźwięki.
- To ten kapłan. Rozpoznaje po tym ciągłym "Nagash - sragasz". Wtedy też odprawiał coś takiego.
- Może pójdziemy to sprawdzić?
- Dobra. Tylko uspokój to bydle, bo nas wyda.

Grumil założył puszkowi coś, co w budowie przypominało...linę. Obwiązał mu nią pysk, kończąc trudnym do rozerwania, ale łatwym do rozwiązania supełkiem. W razie czego mógł szybko go oswobodzić, aby im pomógł.
Puszek posłusznie zamilkł. Cała trójka powędrowała w stronę owalnej komnaty...
 
__________________
Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?

<Wielki comeback?>

Ostatnio edytowane przez Zielin : 29-06-2009 o 10:55.
Zielin jest offline