Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-06-2009, 18:38   #40
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Zeszli do katakumb, a potem ukrytym w podłodze przejściem jeszcze głębiej, do loszku skrywającego tajną bibliotekę.

Na kły Zurry! – pomyślał Guun, gdy owiał go podmuch magicznej energii. – To miejsce emanuje mocą, a więc przeor tej świątyni jest oszustem, a to mi może pomóc na wypadek kłopotów. Doskonale. A co my tu mamy?

Przyjrzał się stojącej na podwyższeniu, w magicznym kręgu przeźroczystej kuli. Kapłan określił ją jako relikwię po czym zajął się poszukiwaniami księgi. Guun zrobił jeden krok w kierunku kuli. Jego umysł przeszył nagły błysk. Zatrzymał się i intensywnie wpatrywał w kulę. To co zobaczył zahipnotyzowało go.
W kuli pojawił się rozmazany obraz, ale im bardziej Guun się przyglądał, tym wizja stawała się wyraźniejsza. Kapłan Nasgasha, na pewno jeden z tych, których widział w wiosce, w jakiś podziemiach walczył z hordą pokracznych kreatur. Był ranny, jednak wynik starcia nie był przesądzony. Obyś zdechł – pomyślał Guun i uśmiechnął się. Znowu błysk. Tym razem w kuli pojawił się obraz Kamiennego Mostu, na którym stało dwóch gigantów. Jeden w lśniącej zbroi i z toporem w ręce, drugi cały z kamienia, z potężnymi niczym kamienie młyńskie pięściami. Najwyraźniej szykowali się do walki, gdyż na oczach Guuna przybrali bojowe pozy i ruszyli przeciw sobie. Kolejny błysk. I oto przed oczami Guuna pojawiła się ona, Korona Władzy. Kusząca swoją bliskością, wzywająca, trzeba tylko wyciągnąć rękę i już będzie się ją mieć...

-Panie, oto księga. Wszystko w porządku? – odezwał się młody kapłan. Wizja zniknęła. Guun otrząsnął się i przetarł oczy dłonią.
- Tak, zamyśliłem się. Pokaż księgę – Guun wziął okutą książkę i po chwili czytał rozdział poświęcony Kamiennemu Mostowi i sposobowi jego przebycia.
To takie proste – pomyślał. Trzy pytania i trzy odpowiedzi. Ale bez tej wskazówki nigdy bym nie odpowiedział poprawnie. To co widziałem w kuli, ten most, to było starcie ze strażnikiem. Tylko, który z gigantów nim był? Ten w zbroi czy ten z kamienia? Już niedługo się dowiem. Czas w drogę!

- Peter! Jesteś na dole? – ze schodów dobiegał głos przeora, który najwyraźniej wrócił ze swoich poszukiwań. - Mówiłem ci, żebyś pod moją nieobecność nie buszował po bibliotece.
- A niech to.... – szepnął młody kapłan - To przeor wrócił. Co teraz panie?
- Nie martw się ja to załatwię - odparł Guun.

Po chwili stary, pomarszczony przeor zszedł po drabinie do loszku. Zaczęło się w nim robić tłoczno. Nie zwrócił w ogóle uwagi na Guuna, za to groźnie spojrzał w twarz Peterowi.
- Chłopcze, jak mogłeś? Jakim prawem wszedłeś tutaj, do zakazanego pomieszczenia? – krzyknął. Jego głos miał wielką siłę, ale tylko dzięki wielkości pomieszczenia. W rzeczywistości głos starca byłby wątły i łamiący się. – Zakazywałem ci tego, czyż nie?
- Tak, ale... – Peter spuścił wzrok i starał się tłumaczyć.
- Żadne ale, zostaniesz ukarany, gówniarzu – wybuchnął starzec. – Dwa tygodnie o samej wodzie i chlebie. I codziennie cztery godziny leżenia przed ołtarzem. Dodatkowo będziesz się biczował. Sto razy. A! I posprzątasz obórkę! A teraz wynoś się na górę!
Twarz Petera, w miarę jak przeor wymieniał kary stawała się coraz bledsza, a przy obórce z oczu polały się łzy. Gdy stary kapłan skończył, Peter ze spuszczoną głową ruszył po drabinie na górę, do krypty.

Żałosne i śmiechu warte – pomyślał Guun wpatrując się w kapłana, który jakby dopiero teraz go zauważył. Guun miał plan, uśmiechnął się brzydko.
- Niech bogowie chwalą i mają Cię w opiece – pozdrowił tradycyjnym zwrotem starego kapłana. – Bo pomoc bogów potrzebna Ci będzie...
- Kim jesteś? I co tu robisz? – podejrzliwie zapytał przeor. – Jakim prawem tu wszedłeś? I jak mogłeś sprowadzić Petera na złą drogę?
- Jakim prawem, pytasz? Ano prawem świętego edyktu. Jestem Baltazar Vanhelme, inkwizytor – ostatnie słowo wypowiedział powoli i dobitnie, tak aby zrobić większe wrażenie na kapłanie.
- Nie rozumiem – odparł starzec.
- Zaraz zrozumiesz. Masz kłopoty, przeorze. Może tu, na tą zapyziałą prowincję nie dotarły jeszcze edykty świętego ojca naszej wiary zakazujące magii i czarnoksięstwa, co? – jego ton stawał się agresywny i oskarżycielski. – Pewnie nie, ale istnieją, a ja jestem od tego aby ich przestrzegano, jasne? Tak więc, Peter zrobił dobry uczynek odkrywając przede mną, pokornym sługą bożym, twoje bezeceństwa i herezje. Nie godzi się ojcze, oj nie...
- A... Ale ja, nie... Jakie herezje? Nic nie zrobiłem. Skąd takie przypuszczenia? To wszystko tutaj to pozostało po... po poprzedniku moim, ojcu Pedro. Tak, po nim. A ta kula, o tutaj, to tylko świecidełko takie, bez żadnej mocy... – zaczął tłumaczyć się przeor.
- Cóż, Twój przypadek ojcze zbada święte oficjum, a ja na dowód Twoich przewin pozwolę sobie zabrać tą księgę – popukał palcem w obite żelazem okładki. – Niech ona stanowi podstawę oskarżenia przeciw Tobie. Żegnam!

Tymi słowy zakończył rozmowę i skierował się ku górze, pozostawiając biadolącego i tłumaczącego się starca w loszku. Wyszedł z biblioteki i przeszedł przez świątynię, ku stojącemu w drzwiach Peterowi.
- No to chodźmy – zwrócił się do niego, przechodząc przez próg. – Do Kamiennego Mostu. Na wschód!
 
xeper jest offline