Droga nie zajęła wam dużo czasu. Szybko ujrzeliście kasyno. Przechodnie się wam pryglądali i dziwnie uśmiechali, niektórzy poprostu gapili. Pewnie większość z nich zastanawiała się co ze sobą nosicie i czy macie broń.
Za plecami usłyszeliście głos Franka: No tutaj ciężko będzie zjeść coś co nas nie uzależni - zaśmiał się krótko - To kasyno Bishopów. Oni produkują jet. Największe gówno na tym zasranym świecie... Sory za przestój ale coś z weną było nie tak... |