Szafki dalej latały po pokoju. Tyler czuł jak andrenalina w żyłach daje mu siłę a szafka z brzękiem odsuwa się o metr. Peter wyskoczył zza mebla lekko utykając.
-W-wszystko ok?- szepnął Tyler czując jak leje się po nim pot. Peter rzucił mu tylko zmęczone spojrzenie.
Nagle wszystko ucichło. Wszystko opadło. Wszystko unormowało się. Do pomieszczenia wszedł z drugich drzwi niemiecki naukowiec. Zataczał się. Z ramienia ciekła mu strużka krwi. Tyler dostrzegł jak niemiec oblewa ciało nawiedzonego doktora płynem, po czym ciało potwora staje w ogniu. Przybysz popatrzył na Jones`a i Tyler`a.
- Zaprowadzę was w bezpieczne miejsce. Powierzchnia i tak jest już stracona. Chodźcie za mną.
Baffin chciał coś powiedzieć. Chciał. Wysiłek i strach odebrał mu dech w piersi. Mundur cisnął go jak kaftan bezpieczeństwa. Czuł, że podkoszulek mógłby wyżymać godzinami. Próbował odwrócić się w stronę Peter'a, spojrzeć na jego reakcje, porozmawiać z nim lecz naukowiec natychmiast pociągnął go za sobą. Mijali pokoje. Sterylne, naukowe pomieszczenia. Po chwili znaleźli sie doszli w dużej sali laboratoryjnej.
- Tutaj jesteśmy bezpieczni, ale tylko na jakiś czas - powiedział naukowiec który przyprowadził drużynę.
Jeszcze inny naukowiec podszedł do stolika i wziął dwie strzykawki. Napełnił je jakimś płynem i wstrzyknął Tyler`owi.
- To was uodporni na jego działanie. Możecie odetchnąć na parę chwil. Tyler kompletnie odpłynął. Kto o zdrowych zmysłach dałby nieznajomemu wstrzyknąć jakieś świństwo. Niestety żołnierz był zbyt osłabiony. Udało mu się wycedzić cicho pod nosem
- Co tu się kurwa dzieje... Choć sam wolałby nie znać odpowiedzi na to pytanie. |