Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2009, 11:11   #13
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Revellis, Łupaszka, Thorgar

Thorgar i Łupaszka zrezygnowani usiedli w mroku, czekając aż strażnicy wyciągną ich ze ślepego zaułka. Może jeszcze nadarzy się okazja do ucieczki, a jeśli nie to będzie to koniec. Tylko Revellis, zagrzewany płomieniem swojej wiary nie poddawał się.

-Uciekajcie jeżeli będziecie mogli. Adan Adari z wami – krzyknął. W jego rękach zauważyli dwa spore odłamki muru. Nidaryjczyk zerwał się i wybiegł z korytarza, wprost na czekających przy wejściu pachołków.

Pierwsza cegła, rzucona z małej odległości trafiła strażnika wprost w twarz. Krew z rozbitej facjaty trysnęła na wszystkie strony, pospołu z wybitymi zębami. Mężczyzna zachwiał się, wypuścił włócznie i obiema rękami zakrył twarz. Revellis tylko na to czekał. W biegu podniósł upuszczony oręż, uniknął pchnięcia włócznią przez drugiego ze strażników i celnym ciosem przebił jego prawe ramię. Ten krzyknął z bólu. Krzyczeli też wszyscy inni zgromadzeni w celi. Ci jednak dopingowali rozjuszonego Revellisa, który drugim pchnięciem dobił strażnika. Czarno odziany mężczyzna nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Wybiegł z celi, w pośpiechu zamykając za sobą drzwi. Revellis dopadł do wejścia i z furią wbił w drewniane odrzwia włócznię.

- Dobij gnoja, Revellis – odezwał się jeden z więźniów, Mały Santos, kopiąc krwawiącego, jęczącego z bólu strażnika. – Niech ma na co zasłużył! Niezła robota! Tylko co dalej?
- Jakżeś taki mądry to coś wymyśl – poparł kompana Quomio. – Byle szybko bo zaraz się tu zlecą książęce psy!

- Teraz już nic wam nie pomoże, nawet Bogowie – dobiegło zza drzwi. To najwidoczniej Czarny odzyskał odwagę. – Wszyscy będziecie wisieć! A ty Revellis, zawiśniesz na własnych flakach! Nie macie gdzie uciec, psubraty! Już posłałem po straż! Ot co!

Tristis


- Dziwne masz upodobania chłopcze – powiedziała kobieta. – Ale jak mówi przysłowie „Nasz klient, nasz Pan”... Tylko mam do Ciebie prośbę, pokaż najpierw że masz czym zapłacić, skarbie...

Tristis wygrzebał z sakiewki wszystkie pieniądze, które posiadał i położył je na blacie. Kobieta wprawnymi ruchami pulchnych palców przeliczyła je i w stronę Tristisa odsunęła jedno septimi.

- Szesnaście septimi, skarbie. Tyle będzie Cię kosztować wynajęcie dwóch moich dziewczynek. Na więcej Cię nie stać... – burdelmama uśmiechnęła się słodko. – A co do tego zwyczaju, o którym wspomniałeś to ostatnio dosyć popularne. Ostatnim razem, jak z rozkazu księcia mieli ścinać kogoś z Niskich Rodów to przed tłum wybiegła jego przeznaczona krzycząc „mój ci on, mój. Nie dam go katu!” i chusteczkę co ją na włosach miała, jemu na głowę zarzuciła, niemalże równo z katowskim mieczem. Toć ponoć jest prawo starożytne, ale tylko wobec Niskich i Wysokich Rodów stosowane. A ci, których dziś wieszają chyba do nich nie należą, co?

- Wiem, skarbie co Ci po głowie chodzi... – pogładziła rękę Tristisa. Jej dłoń była ciepła i miękka. Tristisa przebiegł dreszcz. – Nie lepiej te septimi przeznaczyć na własną przyjemność i nieco się zabawić? To jak? Na co się decydujesz?
 
xeper jest offline