Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2009, 13:14   #25
DeBe666
 
DeBe666's Avatar
 
Reputacja: 1 DeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=XfazFDOriy4[/MEDIA]

WEWNĄTRZ STACJI

Rozmowę przerwał wam cichy odgłos spuszczanej wody. Po chwili brudne drzwi toalety uchyliły się a ze sracza wyszedł ogromny mutant. Miał coś ponad dwa metry wzrostu. Nie był może gruby, ale na pewno dobrze zbudowany. Cała jego skóra pokryta była szaro-zielonym nalotem. Posiadał ogromny podbródek, usrany kremowymi pęcherzami. Łysinę przykrywał wytarty czarny kapelusz. Duże buty z ostrogami stukały po posadzce gdy kroczył. U jego pasa zwisało coś jak Mossberg. Broń była przerabiana parę razy. Dodatkowy magazynek, laserowy celownik i inne pierdoły prosto z warsztatu wojskowego.



Mutant był ubrany w czarny, wyraźnie szyty na zamówienie garnitur. Tak ogromny gość nie wlazłby w typowy garniak szyty na człowieka. Wciąż jednak właściciel miał problemy ze spodniami, bo po wyjściu z toalety mocował się z rozporkiem. Danny, który chciał wyjść ze stacji zatrzymał się krok przed mutantem i wbił w niego wzrok. Tak więc odnaleźliście swoją zgubę...
Wielkolud spojrzał najpierw na Marverick’a, potem na Grey’a i uśmiechnął się lekko. Zignorował ich. Jego wzrok przykuła scenka rozgrywająca się na parkingu. W milczeniu oparł się o brudne okno i powiedział na głos z dozą humoru.
- Ałć. Mówilem chłopakom, żeby nie zabijali pierwszego lepszego gamonia na swojej drodze. A niech tylko coś się stanie mojej furce!- roześmiał się.
Mechanik zauważył mutanta, szybko otarł twarz ręką, zrezygnował z posiłku i natychmiast podbiegł do mutanta
- Harry, Harry masz to?
- Spokojnie Jeff. Wiadomo, że mam- odparł niskim basem mutant, po czym wyjął zza pazuchy małe urządzenie i czarną paczkę- A nawet coś jeszcze...coś ekstra.
- Yeah! Tornado!! Weeee!!- mechanik szalał z radości, skakał i wymachiwał rękami.
-Tylko jak mi zapłacisz?
Mechanik stanął jak wyrty, zaczął nerwowo obgryzać wargi. Częstotliwość tiku na twarzy zwiększyła się. Nagle Jeff obrócił się w waszą stronę. Na jego twarzy malował się paskudny uśmiech.
- Oh, jakie to nieuprzejme! Panowie przyjezdni, oto Harry Pegz. Łowca niewolników, dealer i jeden z najgorszych matkojebców od Detroit po Teksas- Jeff zachichotał. Mutant roześmiał się pod nosem. Widocznie podobało mu się taki tytułowanie
- Jak widzicie ma dla mnie tę część od Orbitalu, o której mówiłem i coś ekstra....!- wywalił oczy do góry i zaczął głośniej chichotać- Niestety jestem spłukany, ale za to wy chcecie odemnie kupić benzynę. Tak więc dam wam parę schowanych kanistrów tu, na miejscu, za friko jeśli...
- ...jeśli przyniesiecie mi tego czarnucha- Mutant wciaż był oparty o okna i dużym, zielonym paluchem wskazywał przez okno na Cole’a. Ot, taki kaprys. Zupełnie zignorował fakt, że jego chłopaki mają na muszce Khalida
-Będzie idealną ozdobą dla kolekcji mojego pracodawcy, jeśli wiecie o co chodzi...- spojrzał na was wzrokiem z serii to-tylko-luźna-propozycja-ale-jeśli-jej-nie-spełnicie-rozmażę-wam-mózg-na-ścianie
-To jak będzie?


NA ZEWNĄTRZ STACJI

- Co tam nucisz pod nosem pieprzony zamszu? Allah? O cholera, muzułmanin. Allach nie wyjmie lufy od uzi z twojej gęby frajerze.
Postać w samochodzie przeładowała uzi
- Odpowiadaj kurwa!

Drzwi Dodger’a uchyliły się. Z fury wyłoniły się jeszcze dwie postacie. Dwóch mężczyzn uzbrojonych w zmodyfikowane celownikami laserowymi Tommy Guny. Takie spluwy były rzadkością, lecz broń była dokładnie w takim stanie jak Dodger. Świetnym. Obaj byli ubrani w garnitury, lustarzanki i czarne kapelusze, niczym z filmu noir. Jeden był większy i chudszy, drugi nieco niższy.



Mężczyźni skierowali lufy w kierunku Ford'a. Na czole Ant'a i udzie Nelsona pojawiły się czerwone kropki. Tak, tak dostrzegli Nelsona. Kawałek jego sylwetki. Ledwo co. Napiętej kuszy nie.
- Te, ty w bandance. Na ziemię, ręce na głowę!- ryknął niższy. Ant zaklął po nosem, po czym posłusznie przywarł do asfaltu. Zapierdolę Araba, jeśli tylko wyjdziemy z tego cało, pomyślał
- Nie wiem czyj jest ten kundel, ale radzę mu nie pokazywać pazurków, bo przestrzelę jego zawszoną dupę a nigga niech odpowiada na pytania- krzyknął wyższy- Jeśli nie spodobają nam się odpowiedzi zabijemy po kolei psa, czarnucha i kierowcę. Więc do rzeczy-czego tu szukacie? Gdzie jest reszta ekipy? Czyżbyście chcieli nam przeszkodzić w poszukiwaniach? Wychyl się stamtąd i odpowiadaj asfalcie!
Snake niezauważony siedział skulony za bagażnikiem. Ochłap cicho skomlał w stronę pana, lecz napastnicy tego nie zauważyli
 

Ostatnio edytowane przez DeBe666 : 10-07-2009 o 20:59. Powód: Uwaga Col.Frost'a i przestudiowanie sytuacji Cole'a
DeBe666 jest offline