Tristis myślał gorączkowo. Skoro to się stosuje tylko do szlachty... Czy już w żaden sposób nie mogę na to nic poradzić? Zaklął w duchu, bo na głos nie miał w zwyczaju. Zwrócił się do burdelmamy.
- Z pewnością skorzystam. KIEDYŚ. Nie bacząc na zawiedzioną minę kobiety, zabrał jej pieniadze i ruszył do drzwi. - Żegnam! Powodzenia w interesach! - wyszedł na ulicę. owionęło go świeże (po odorze kadzidła burdelowego wszystko jest świeże) powietrze.
- I co ja mam zrobić?! - zrezygnowany rzucił w powietrze i udał się z powrotem w stronę placu. Biegiem, bo podobno wtedy lepiej się myśli. Myśl, myśl... MYŚL!
__________________ W każdej sekundzie rozpadamy się i stajemy się nowym człowiekiem, w którym coraz mniej jest tego, kim byliśmy przed laty. |