Menażeria Muzzazira wyglądała dokładnie tak, jak wyobrażał ją sobie Hawkwood. Smród zwierząt i paskudne klatki oraz tłumy gapiów, którzy w normalnych warunkach przy spotkaniu z eksponatami zostaliby zjedzeni, stratowani lub po prostu rozszarpani na strzępy. Chłopak westchnął ciężko i podszedł do klatki, z askorbitą. Splótł ręce na piersi i beznamiętnie patrzył na ohydnego insekta. Już sobie wyobrażał, jak będzie wyglądała dyplomacja z tą rasą. Miał przed oczami wspaniały obrazek przedstawiający obrzydliwe robactwo wypełzające z jego gnijących wnętrzności.
W pewnym momencie Andiomene – blada jak ściana – opuściła ich i udała się na rozmowę z „właścicielem” askorbity. Sunne uśmiechnął się nieznacznie do siebie. Ach te kobiety. Niemal wszystkie reagowały tak samo na widok jakiegokolwiek robactwa. Piski, krzyki i irytująca panika, albo martwa cisza, wycofywanie się do tyłu i rzyganie gdzieś, gdzie nikt nie widzi. Valentine najwyraźniej należała do tych drugich.
Z czarnymi myślami w głowie udał się z powrotem na statek, razem z resztą drużyny, gdzie przesiedział resztę wizyty na tej niesamowitej planecie.
Niezbyt interesował się handlem. Nie był w tym dobry i właściwie nigdy tego nie lubił, więc posadził się na mostku, razem z Andiomene i Amxem. Usadowił się na fotelu w najbardziej rozleniwionej pozycji, jaką widział wszechświat i czekał, aż pozbędą się wreszcie golema. Gdy usłyszał dźwięk strzałów i wybuchów dobiegające z głośnika zerwał się jednak na równe nogi. Spojrzał na pozostałą dwójkę, ale na szczęście nie musiał długo czekać.
Biegnąć do ładowni, na moment wpadł do swojej kajuty i wyciągnął z torby karabin. Nie miał czasu przyglądać mu się w tej chwili. Teraz najważniejsza była jego skuteczność.
Zatrzymali się niedaleko wejścia. Przez chwilę nasłuchiwał strzałów, po czym rzucił ociekającym ironią tonem:
-
Gratuluję udanych negocjacji z kupcami…
Przez krótką chwilę stał w bezruchu opracowując taktykę, a następnie rzucił się w głąb statku na poszukiwania masek tlenowych.
-
Zaraz wracam – rzucił przez ramię, zanim zdążyli zareagować.