Żeby nie było tu tak słodko, ładnie i wesoło opowiem Wam pokrótce o płycie, która czystym przypadkiem wpadła mi ostatnio w ręce i już po chwili wirowała w kieszeni odtwarzacza kina domowego.
"Hellwood" - Hunter
Jest to ostatnie dzieło jednego z lepszych, przynajmniej moim zdaniem, polskich zespołów nie bojących się krytyki medialnej a'la Wojewódzki. Na krążek składa się z 11 utworów, łącznie zapewniających ludziom lubiącym takie klimaty blisko pełną godzinę słuchania z zapartym tchem.
No ale nie będę zachwalał, aby przypadkowo nie przechwalić. Pójdźcie do sklepu muzycznego, wesprzyjcie gigantów prawdziwej polskiej sceny muzycznej i oddajcie się czarnym więzom dźwięków.
(Wybaczcie przypadkowo reklamę, wybaczcie kuszenie do czynów złych i nieładnych, wybaczcie zbyt częste nawiedzanie przeze mnie tego tematu - to już drugi raz chyba!, popadam w recydywę!.)
Życzę przyjemnego słuchania.
No i jeszcze link youtube, gdzie znalazłem całą płytę. Fakt utwory nie są ułożone po kolei, ale kogo obchodziła by tak nic nieznacząca błahostka.
Hellwood
Dobrej zabawy.
PS Polecam też zapoznanie się z całą resztą twórczości Huntera. Znajdą się ballady, coś mocniejszego. Takie moje ulubione kawałki, liryczne można powiedzieć:
Kiedy umieram Pomiędzy niebem a piekłem Krzyk kamieni NieRaj.
To by było na tyle. Nie będę już przedłużał.
Pozdrawiam