Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2009, 21:05   #13
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Harlow postanowił rzucić okiem na swój ekwipunek, na wszelki wypadek uzupełnił go o kilka zapasowych drobiazgów, życie zdążyło go już nauczyć, iż czasem lepiej wziąć czegoś za dużo, niż czegoś zapomnieć. Nim skończył się pakować dostrzegł jeszcze, że jeden z ekspertów bacznie się mu przygląda, uśmiechnął się tylko i kontynuował swoją pracę. Po chwili był już gotowy, postanowił więc nieco się odświeżyć przed wyruszeniem.

W końcu Benz oznajmił, iż już pora wziąć się do roboty. Nareszcie, można by rzecz, gdyż Colinowi czas dłużył się niemiłosiernie. Umieszczone gdzieniegdzie reflektory nie dawały zbyt wiele światła, jednak Harlow był do tego przyzwyczajony. Jaskinia nie różniła się za bardzo od tych, które miał już okazję zwiedzać, był tym nawet trochę zawiedziony, ale czego miał się niby spodziewać?

Już po kilku minutach natrafili na pierwszą przeszkodę, korytarz którym podążali zrobił się wyjątkowo ciasny i wyglądało na to, że będę musieli zdjąć plecaki i jakoś się przezeń przecisnąć. Harlow chciał podejść bliżej i samemu ocenić sytuację.

- Jeśli o mnie chodzi wyleciał byś stąd z hukiem. Nie wchodź mi w drogę, bo jeśli to zrobisz zgniotę cię jak pluskwę. -
Colin usłyszał jedynie strzępek rozmowy, nie wyglądała ona na zbyt miłą.

Harlow odprowadził mężczyznę wzrokiem, nie lubił takich ludzi, ponoć miał pracować z profesjonalistami, tacy eksperci powinni nie tylko znać się na swoim fachu, ale również w miarę możliwości dogadywać się z pozostałymi członkami drużyny.

- Niezły gbur, nie? - rzucił do "nowego" lekko się uśmiechając, po czym ruszył w kierunku wąskiego korytarza.

Harlow zaczął trochę żałować, iż tak pobieżnie przejrzał dane o swoich towarzyszach, nie pamiętał nawet ich imion, nie mówiąc już o nazwiskach.

- Nie wiem jak długi jest ten korytarz oraz jak nisko się znajdujemy, ale można by zaryzykować, o ile ma pan jakieś zastrzeżenia. Ładunek jest dość słaby, a chyba każdemu z nas zależy, żeby zachować swój bagaż. No bo już na oko widać, że plecaki się nie zmieszczą w to przejście. - zaproponował jeden z członków ekipy, z pochodzenia bodajże Francuz.

- Ładunek? - pomyślał - Czy to jakiś francuski żart, którego ja nie załapałem?

Na szczęście nie wszyscy mieli takie same poglądy jak Francuz, więc Colinowi nieco ulżyło, decyzja jednak wciąż należała do Benza.

- Spokojnie, nie jest znowu AŻ tak ciasno - rzekł w końcu - Może najszczuplejszy z nas zrobi mały rekonesans, żebyśmy mogli się dowiedzieć jak sytuacja wygląda dalej, nie ma sensu żebyśmy wszyscy tam od razu wchodzili. Takie jest przynajmniej moje zdanie.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline