Najpierw dało się słyszeć niskie burknięcie, jakby kilka kamieni stoczyło się po zboczu. Potem nastąpiła seria trzaśnięć, gdy kilka kostek brukowych popękało pod ciężarem giganta podnoszącego się właśnie z ziemi. Ten wsparł się na rękach i spod stojących na sztorc blond włosów, wysokiego czoła i krzaczastych brwi szare, wodniste oczy spojrzały na otaczający Mietka krajobraz. Siedział tak przez chwilę z otwartymi ustami patrząc się tępo w przestrzeń, po czym jakiś trybik zaskoczył w jego mylnie wyglądającej wielkiej głowie. Zaciamkał parę razy, przełknął ślinę, po czym wymówił gromkim basem jedno, ale jak znaczące dla jego osoby słowo: "Jeść." Ziemia zatrzęsła się, gdy zaskakująco szybko, a w każdym razie o wiele szybciej, niż mógłby przypuszczać ktokolwiek, kto na niego patrzył, Mietek odepchnął się od kostki, i stojąc już na nogach, powoli się wyprostował.
Ponad dwa metry i kilkaset kilogramów niemalże samych mięśni wyrosło ponad grupą osób znajdujących się na placu. Gdy wyciągnął ogromne ręce na boki i przeciągnął się, głośno ziewając, wielu mogłoby doznać wrażenia zaćmienia słońca. Prawdopodobnie największy człowiek, jakiego w życiu widzieli i postrach sprzedawców w sklepach odzieżowych ruszył w kierunku wozu z warzywami za każdym krokiem krusząc kostkę, po której stąpał. Sięgnął potężną dłonią do skrzynki, wyciągnął ją i jednym gryzem odgryzł pół cukinii. Trzymał już w drugiej ręce trzy pomidory, gdy nagle... doznał uczucia pustki w głowie. Stał w bezruchu przez kilka sekund, po czym przypomniał sobie, że przecież to normalne i począł dalej pożerać zawartość wozu.
__________________ Prawdziwy mężczyzna nie je miodu. Prawdziwy mężczyzna żuje pszczoły. |