Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2009, 13:45   #15
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Każdy ma takie piekło na jakie zasłużył – szepnął mężczyzna, chyba sam do siebie, ale Ewa usłyszała jego udręczony ton. Brzmiał dziwnie donośnie pośród tej irytującej wibrującej ciszy. Piekło… Czyżby istotnie trafiła do piekła? Umarła we śnie, i przeszła nieświadomie na drugą stronę? I niby dlaczego sobie na nie zasłużyła? O nie, ona nie przyłożyła do tego palca. Nie była złym człowiekiem, nie uczyniła nikomu krzywdy. No, może poza tym jednym razem, kiedy rozwaliła łeb jednemu spośród Kruków. Kula przeszła na wylot a jego mózg zabryzgał wówczas kiczowatą motelową tapetę. Nie mogła zapomnieć widoku tej tapety...

Wiec może zasługiwała na piekło? Może to było przesądzone już w chwili gdy zaczerpnęła pierwszy oddech na tym zgorzkniałym depresyjnym świecie? Od początku była na przegranej pozycji, pozbawiona wpływu na własny los. Czym mogła sobie zasłużyć na piekło? Przede wszystkim swoim istnieniem. Jeśli Bóg zdaje sobie sprawę z jej obecności najpewniej jest na nią wkurzony. Bo ona, Ewa, pojawiła się na jego świecie niezupełnie na jego warunkach. Ale to przecież nie była jej wina?

Kawałek tynku nagle odpadł od ściany i z hukiem wylądował na asfalcie. Ewka w sekundzie zerwała się na równe nogi zapominając o czym w zasadzie rozmyślała. Fragment betonu wyglądał zwyczajnie, może jedynie wymalowana na nim ćma wzbudzała lekki niepokój.

- W jaki sposób mógł tak zwyczajnie się ukruszyć? – zapytała nieznajomego, ale on zdawał się jej nie słyszeć. – Ściana wyglądała na solidną. Żadnych pęknięć, rys… Normalnie trzeba by popracować kilka minut młotem pneumatycznym aby wyłupać taki kawał gruzu, a on tak sobie w sekundzie odpadł... Dziwne. Jest tylko jedno wyjaśnienie. To sen, bo przecież we śnie wszystko może się wydarzyć. To musi być sen, prawda? – znów zapytała starszego pana, ale on chyba na dobre odpłynął myślami gdzieś bardzo daleko. Stał jak słup z zaciśniętymi powiekami. Jakby na coś czekał. Wariat.

Ewa podniosła kawałek tynku z ziemi i dogłębnie obejrzała dziurę szpecącą, i tak już wyjątkowo szpetną elewację budowli. W zasadzie nie sądziła, że dopatrzy się tam czegoś niezwykłego, ale z precyzją naukowca zaczęła ścianę obmacywać i obstukiwać, przyłożyła nawet ucho do jej chłodnej gładkiej powierzchni. Dokładnie na wysokości ust posępnej dziewczyny, jakby miała nadzieję, że ta wyszepta jej odpowiedzi na wiszące w powietrzu pytania.

W końcu dała za wygraną. Kilka razy szarpnęła starszego pana za rękaw, z uporem jakby chciała ocucić śpiącego. Dłoń Ewki nadal krwawiła, wytarła więc ją naprędce w szpitalny fartuch naznaczając śnieżną biel kontrastującym z nią żywym szkarłatem. Na niewiele się to zdało, krew nie przestawała sączyć się leniwą strużką. Stworzenie nawet prowizorycznego opatrunku nie wchodziło na razie w grę, Ewa postanowiła więc w dalszej części ranę po prostu ignorować. Kolejny raz pociągnęła nieznajomego za ubranie, tym razem bardziej stanowczo.

- Idziesz czy zostajesz?
Drobna blondynka ruszyła przed siebie. Nie wypuszczając kawałka betonu z jednej ręki, a odłamka szkła z drugiej, podeszła do zdezelowanych drzwi wejściowych. Czuła, że ten pojedynczy budynek może być ważny, wyjątkowy. Dlaczego? Czy to z powodu przedziwnego malunku na zewnętrznej ścianie? A może z powodu wizji, które nawiedziły ją centralnie w tym właśnie miejscu? Może te obrazy przywołała bliskość czegoś… lub też kogoś? Ewa pewnym krokiem przestąpiła próg by znaleźć się na obskurnej, upstrzonej graffiti klatce schodowej.
- Idziesz? – zawołała ostatni raz do nieznajomego. Jej głos odbił się echem od zasyfionych ścian by za chwilę znów przepaść w pustce. Spowiła ją ponownie ta sama drażniąca cisza przerywana jedynie skrzypieniem spróchniałych desek pod jej bosymi stopami.
 
liliel jest offline